Jan Peszek. Podwójne solo, reż. Jan Peszek, Cezary Tomaszewski
09:41
Swoje siedemdziesiąte urodziny Jan Peszek postanowił spędzić w teatrze.
Połączył grany od 38 lat spektakl
Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego z
zawierającym wątki autobiograficzne spektaklem Dośpiewanie. Autobiografia. Tak oto powstała sztuka Jan Peszek. Podwójne solo. Wyszło
fenomenalnie. I chociaż pierwszy monodram znany jest już szerszemu gronu
publiczności to w połączeniu z drugim tworzy coś zupełnie nowego
/fot. stary.pl/
*więcej o Janie Peszku można znaleźć
tutaj
Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego to spektakl autorstwa Bogusława
Schaeffera, który powstał w 1963 roku. Ponoć już od samego początku był
przeznaczony dla Jana Peszka. Dramaturg zauważył w nim niezwykły talent i tylko
jego widział w swojej sztuce. I tak zostało do dzisiaj. Monodram grany jest już
od 38 lat i grany będzie nadal. Swoją tematyką idealnie wpisuje się w ówczesne
realia, a problem, jaki porusza nigdy nie będzie obojętny widzom.
Spektakl w samej swojej fabule jest
prosty. Na scenie widzimy jednego aktora, który poprzez zachowania życia
codziennego próbuje pokazać rolę artysty w dzisiejszym świecie. A raczej rolę,
o którą już bardzo trudno. Dzisiejszy artysta to nikt inny jak celebryta, który
w świecie kamer czuje się jak ryba w wodzie. Sztuka już dawno stała się
nieautentyczna i komercyjna. Tworzy się tak jak powiedzą inni – pod ich
dyktando. Scenariusz dla nieistniejącego,
lecz możliwego aktora instrumentalnego wyciąga na powierzchnię wszystko to,
o czym współcześni „artyści” i ludzie próbują zapomnieć. Wyciąga wszystkie
niedoskonałości i „brudy” współczesnej muzyki, literatury i sztuki. Sztuka ta
to nic innego jak po prostu jedna wielka parodia i kpina z dzisiejszego świata
artystycznego.
Część druga sztuki to Dośpiewanie. Autobiografia, którą Jan
Peszek tworzył wraz z pomocą Cezarego Tomaszewskiego. Aktor zaprosił go do
współpracy, ponieważ jak sam mówi, tylko Tomaszewski mógł opowiedzieć w jego
guście. Najpierw odbyła się „porządna” selekcja wątków z życia Jana Peszka, a
dopiero potem rozpoczęły się prace nad monodramem. To Cezary Tomaszewski
odpowiada za wybranie właśnie „tych” trzydziestu scen z życia aktora do
spektaklu. Z całej masy wspomnień wyodrębnił te, które wydawały mu się
najbardziej godne uwagi – najbardziej wyjątkowe. I tak znajdziemy tutaj
opowieść o babci Stefani, dziadku, w którym kochała się sama Rita Hayworth, czy
Teresie Peszek. Każde z opowiedzianych przeżyć nazwane jest Wariacją, a każda z tych wariacji ma
swój własny tytuł. Część jest zdradzona, część ukryta gdzieś w programie. Warto
podkreślić, że aktor w żaden sposób nie opisuje i nie opowiada o miastach, w
których był, w których mieszkał. Jego opowieść to tylko i wyłącznie wspomnienia
z życia. W spektaklu tym historie opowiedziane po raz drugi nabrały barwy,
stały się bardziej realne i rzeczywiste. Jan Peszek dał im drugie życie. Dał im
życie teatralne. Teraz również i one zaczęły z nim „występować” na scenie.
Każde wyjście Jana Peszka na scenę
budziło wielki entuzjazm widzów. Czy ukazywał się w zwykłym, prostym garniturze
czy w niebieskiej marynarce jak prowadzący programu rozrywkowego budził
pozytywne emocje. Publiczność witała go gromkimi brawami czekając na jego popis
aktorskimi umiejętnościami. A on wcielając się w rolę przedstawiał to, czego
domagali się inni. Potrafił pokazać się w robi poważnej, innym razem w
komicznej, a jeszcze innym przemierzał scenę niczym zawodowy tancerz. Nie bał
się również pokazać swojego nagiego ciała. Motyw rozbierającego się aktora
towarzyszył jednej z wariacji Jana Peszka. I chociaż o rozbieraniu była mowa,
to widzowie dopełnienia tego aktu nie zobaczyli. Jak sam aktor podkreślał
rozbierał się wiele razy, nawet przed Teresą Peszek, ale okolicznościach, o
których opowiada nie był jeszcze na to gotowy, nie mógł się przełamać.
Scenografia zarówno w pierwszym jak i
w drugim monodramie była bardzo prosta. W Scenariuszu
dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego na scenie
widzimy m.in. drabinę, mąkę, wiadro, stół z krzesłami – rzeczy, które w naszej
codzienności są nam bardzo dobrze znane. Aktor opowiadając o artyście
dzisiejszego świata używa każdego z przedmiotów, jakie znajdują się w zasięgu
jego ręki. Wszystko wydaje się wtedy takie proste i oczywiste, a jednak…
Natomiast w części drugiej Dośpiewanie.
Autobiografia poza mikrofonem i fotelem na scenie nie znajduje się nic.
Zresztą nic więcej do tej części nie jest potrzebne. Jan Peszek przy dźwiękach
muzyki opowiada o swoich przeżyciach. Każda wariacja opowiedziana jest w inny
sposób. Czasami jest to zwykła opowieść, czasami śpiew przypominający
rapowanie, a czasami tylko jakieś „pomruki” – ale wszystko dzieje się przy
dźwiękach muzyki i jak sam tytuł wskazuje ta autobiografia była w pełnym tego
słowa znaczeniu dośpiewana.
Taki jubileusz Jan Peszek może uznać
za jak najbardziej udany. Owacje na stojąco to najlepszy prezent dla aktora.
Ale czy Jan Peszek zasługuje na coś innego? On jest po prostu znakomity, niezastąpiony,
bezkonkurencyjny - i tak można by było wymieniać bez końca. Jan Peszek jest po
prostu jedyny w swoim rodzaju i żadna rola nie jest dla niego nie do odegrania.
0 komentarze