Tu Wolna Europa, reż. Piotr Sieklucki
13:52
Dwadzieścia lat temu po raz ostatni w polskiej rozgłośni radiowej speaker
wypowiedział słowa: Tu Radio Wolna Europa.
Dziś już mało, kto pamięta o tym „wytworze”. Mało, kto wie, że istniało coś
takiego jak Radio Wolna Europa. Janusz Marchwiński wraz z Piotrem Siekluckim
postanowili nieco odświeżyć pamięć społeczeństwa. W spektaklu Tu Wolna Europa na nowo powołali do życia
radio wraz z wszystkimi jego twórcami i dziennikarzami
/fot. teatrnowy.com.pl/
Można powiedzieć, że
dzisiejsze społeczeństwo już nie pamięta, zapomina lub próbuje nie pamiętać. Jedni
nie pamiętają, bo nie mają, czego. Drudzy zapominają, bo są to dla nich zbyt
odległe czasy. A jeszcze inni próbują nie pamiętać, bo przynosi im to ból. Ja
urodziłam się już w pokoleniu, które nie pamięta. Wszystkie informacje na temat
powojennej Polski mam z książek, filmów czy zasłyszanych opowieści. Większość już
nawet nie pamiętają, że to 25 lat temu odbyły się pierwsze wolne wybory, a gdzie
tam mieliby pamiętać o Radiu Wolna Europa, które dzisiaj jest już tylko
mglistym wspomnieniem. Naprzeciw historii i „utracie pamięci” wyszedł Janusz Marchwiński scenarzysta sztuki Tu Wolna Europa – opowiedział o słynnym
radiu tak jak pamięta to on.
Ale od początku… Radio Wolna Europa powstało w Nowym Jorku z połączenia Radia Wolna
Europa i Radia Swoboda. Obecnie siedziba radia mieści się w Pradze, a
dokładniej w dzielnicy Hagibor. Pierwsza audycja została nadana 3 maja 1952 roku o godzinie 11:00 –
trudno powiedzieć jaka była wtedy pogoda czy padał deszcz czy świeciło słońce,
ale jedno jest pewne, był to wielki dzień dla wielu narodów, które po II Wojnie
Światowej znalazły się pod dyktaturami władz.
Powołanie do życia Radia Wolna
Europa miało jeden cel: zrzeszyć polityków, dyplomatów i dziennikarzy
przebywających na emigracji „z jakiś powodów” i dać im swobodę wyrażenia
swojego zdania, wyrażania swoich myśli i uczuć na tematy polityczne, które
dotyczyły bloku socjalistycznego. Osoby pracujące w radiu nie miały łatwego
życia, uważane za „wrogów ludu” byli szykanowani przez Służby Bezpieczeństwa,
które preparowały donosy. Pogróżki i zastraszanie stały się dla nich chlebem
powszednim. Audycje nadawane przez Radio Wolna
Europa również łatwego życia nie miały – były zagłuszane przez SB. Nigdy jednak
nie mogli oni zakłócić wszystkich audycji, więc ludzie wytrwale słuchali.
Czasami rozumiejąc, co dziesiąte słowo, ale ich pragnienie usłyszenia tego, co
dzieje się naprawdę było silniejsze niż próby służb.
Radio Wolna Europa nadawało swoje programy także w Polsce – Polska sekcja istniała w latach 1952 – 1994, a w czasach PRL-u była najczęściej słuchaną i jednocześnie najczęściej zagłuszaną stacją. Polski odłam RWE chciał odbudować nadzieję i wiarę społeczeństwa polskiego. Dziś po dwudziestu latach od zakończenia nadawania radia w Polsce pamięć o nim się zatarła. Stało się ono zbyt odległe, zbyt nieznane, zbyt zapomniane.
Janusz Marchwiński wcielając się w
rolę scenarzysty napisał sztukę opartą na własnych wspomnieniach, przeżyciach,
przemyśleniach opowiadającą o losach pracowników Radia Wolna Europa. Nie
zapomniał przy tym wspomnieć o swojej własnej historii, która połączyła go z
radiem. Wszystkie te historie połączone są wspomnieniami o ówczesnym
społeczeństwie. Większość z nich po prostu emigrowała z kraju. Podczas
spektaklu słyszymy: Gdzie się podziała
cała moja klasa? – po czym aktor sam udziela sobie odpowiedzi na pytanie
opowiadając powojenne losy swoich znajomych. Niektórym dobrze się powiodło poza
granicami kraju, inni poza tymi granicami zmarli (i zostali pochowani w obcej
ziemi). Z niektórymi się spotkał, a z niektórymi już nie. Najbardziej bolesna w
tym wszystkim jest właśnie ta tułaczka. Ale tego jak jest na emigracji nie wie
nikt dopóki sam jej nie przeżyje. Nikt nie wie jak to jest się pakować na
emigrację dopóki sam tego nie będzie robił.
Każda z historii opowiedzianych przez
Janusza Marchwińskiego jest równie poruszająca, co zabawna i śmieszna. Radio
Wolna Europa zrzeszało różne osobowości i różnymi stopniami sympatii te osoby
się darzyły – razem jednak tworzyli całość. Tworzyli jeden twór, który miał
nieść wolność. Jedyną pamiątką, jaka pozostała Januszowi Marchwińskiemu po
pracownikach radia to zwykła kartka papieru z podpisami dziennikarzy, jaką
dostał w prezencie ślubnym (kto wybierze się na spektakl również otrzyma taką kartkę,
która skopiowana jest na ulotce reklamującej spektakl).
Janusz Marchwiński nie był jedynie
scenarzystą spektaklu Tu Wolna Europa,
ale również wcielił się w aktora odtwarzającego swoją własną historię. Wątki
autobiograficzne, jakie znalazły się w spektaklu odegrały w nim ważną rolę.
Dowiadujemy się z nich chociażby tego jak sam scenarzysta trafił do radia,
skoro nigdy o tym nawet nie myślał – chciał przecież zostać aktorem. To tylko
jeden wycinek z całej lawiny historii, które można usłyszeć w spektaklu – a usłyszeć
je warto.
Aktora na scenie widzimy w eleganckim
garniturze, który prowadzi nas po historiach pracowników Radia Wolna Europa
niczym najlepszy prezenter programu rozrywkowego. Z elementami humoru, dreszczyku
emocji i ciekawymi zabiegami scenicznymi (historia
o Rzymie – wygrywa). Do tego wszystkiego muzyka: skrzypce, pianino i
wiolonczela – czegoż można więcej chcieć na scenie. Muzyka skomponowana przez Łukasza Laxy wpisała się do spektaklu
idealnie. Poszczególne historie zaakcentowane dźwiękami „żywej muzyki” i
piosenkami w wykonaniu Janusza Marchwińskiego wywoływały ciarki na ciele – mam nadzieje,
że nie tylko na moim. I gdybym miała wybrać moment w spektaklu, który
najbardziej mi się podobał to byłyby to wszystkie te momenty, w których zagrały
instrumenty. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego spektaklu bez dźwięków
muzyki; straciłby swój urok, wdzięk, emocje, jakich dostarczał. Od scenografii przy
takim muzycznym połączeniu wymagać więcej niż było nie należy, bo gdyby tutaj
dołożyć chociażby jeden element więcej to wszystko straciłoby swój wyraz.
Spektakl Tu Wolna Europa w dużej mierze oparty był na nagraniach czy to z
archiwum Radia Wolna Europa czy były to autentyczne nagrania osób pracujących w
radiu. Słuchając tego wszystkie poczułam żal, że „my” już o tych wydarzeniach w
ogóle nie pamiętamy. Nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić jak to było słuchać
ciągle zagłuszanego radia. Jak to było słuchać radia, które jest jedynym
nośnikiem „prawdy”. Po premierze spektaklu Tu Wolna Europa Janusz Marchwiński otrzymał
odznakę Honoris Gratia, odznaczenie
to przyznawane jest przez Prezydenta Miasta Krakowa osobą zasłużonym dla Miasta. Całość sztuki Tu Wolna Europa powstała w związku z cyklem, jaki organizuje Teatr
Nowy w Krakowie dla uczczenia 25-lecia pierwszych wolnych wyborów. Kolejne
spektakle z tego cyklu będzie można zobaczyć już niebawem.
0 komentarze