Dziennik duszy Jana XXIII, reż. Stanisław Michno
00:41
Wielkich nadziei nikt wokół niego nie roztaczał. Sądzono, że w roli
papieża debiutować będzie tymczasowo. I chociaż jego pontyfikat nie trwał długo
to zdążył zostawić po sobie trwały ślad w historii Kościoła. „Dobry Papież”,
czyli Jan XXIII po dziś dzień słynie ze swojej skromności i dobroci. Jednak
gdzieś wokół tej całej otoczki „świętości” istniał jeszcze człowiek zwykły, człowiek
taki jak każdy z nas. I to właśnie takim możemy go poznać w spektaklu w
reżyserii Stanisław Michno Dziennik Duszy
Jana XXIII
Publiczności nie brakowało (chyba
każdy był ciekaw postaci Jana XXIII). Ja sama z niecierpliwością i przerażeniem
jednocześnie czekałam na to, co zobaczę. Myślałam, że nic mnie nie zainteresuje,
a zainteresowało. Myślałam, że będzie
nieciekawie, a było ciekawie. Myślałam, że będzie nudno, a było zupełnie
odwrotnie.
Bo ze mną to jest tak: kiedy decyduje
się na jakiś spektakl to staram się dowiedzieć o nim coś nie coś, żeby nie
powiedzieć, że wszystko. Czasami wystarczy chwila i pod wpływem przeczytanego
opisu wybieram właśnie taką, a nie inną sztukę. Nie będę ukrywać, że bywają i
takie dni, kiedy przekonuje mnie reżyser, aktor czy sam tytuł. Ale do rzeczy,
bo nie o moje życiowe wywody tutaj chodzi…
Scena głównie przeznaczona była dla Stanisława Michno, który wcielił się w
rolę Jana XXIII oraz dla dwóch dziewczynek: Marysi Jazgar i Julki Micho,
które co jakiś czas zapobiegając skutecznie monotonii spektaklu śpiewały
piosenki o tematyce religijnej. I niech Was nie zmyli rola, bo nikt po scenie w
sutannie czy habicie nie biegał. Dziewczyny miały na sobie najprostsze stroje
coś w stylu „a la sukienki”, a główny bohater spektaklu ubrany był w jakieś tam
spodnie, jakąś tam kurtkę, a przez ramie przewieszony miał plecak. Przez tę „stylizację”
od razu wyobraziłam sobie Jana XXIII, jako podróżnika, który nie boi się zmian,
a wręcz sam chce tym zmianom wychodzić naprzeciw. Wyobraziłam sobie człowieka,
który podąża swoją drogą w poszukiwaniu kogoś lub czegoś i duchownego, który do
czegoś w życiu dąży i nie odpuści nigdy.
O samym życiorysie papieża Jana XXIII
publiczność mogła dowiedzieć się wiele, ale nie to tutaj było punktem
najważniejszym. Bo oprócz wątków biograficznych w spektaklu usłyszymy również
wiele zabawnych czy smutnych anegdot z życia Jana XXIII. Najbardziej w pamięci utkwiły
mi dwie historie. Pierwsza o kadzielnicy, która wypadła przyszłemu papieżowi z
rąk (nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło i to on zawsze naśmiewał się z kogoś,
komu zdarzył się taki incydent, a teraz sam stał się pośmiewiskiem); druga
natomiast to historia o „kłótniach” z wikarym, podczas których z Jana XXIII wychodziła
prawdziwa natura. Po tych anegdotach uważnie
sprawdzam reakcję ludzi – jestem ciekawa jak na takie historię reagują inni, bo
może przyszli na spektakl w jakimś innych celu, o „cudach” posłuchać czy coś.
Ku mojemu zdziwieniu na twarzach ludzi pojawił się uśmiech i to wcale nie mały.
Ich uwagę przykuła ta „normalność” i tej „normalności” domagali się jej więcej.
0 komentarze