Tato nie wraca, reż. Piotr Ratajczak

08:19

Ojciec był najważniejszą osobą w jej życiu. Wszystko robiła tak jak on chciał, na jego życzenie, według jego zasad. Chciała mu się przypodobać. Chciała, żeby ją zauważył. Ale on nawet na nią nie patrzył. Udawał, że jej nie ma, że jego córka nie istnieje. A ona czekała i czekała. Ślepo wierząc w jego powrót, w to, że kiedyś ją (w końcu) pokocha

Agnieszka, trzydziestokilkuletnia kobieta, menadżerka banku. Codziennie na osiem godzin staje się profesjonalną pracowniczką i perfekcyjną panią za biurkiem. Każdego klienta traktuje tak samo, czyli uśmiechem numer trzy. Jej najważniejszy cel to zadowolenie szefa oddziału bankowego. Swoje życie, tak jak i pracę, mierzy na zyski i straty, podaż i popyt. Żyje według planu, który sama sobie ułożyła – przynajmniej tak myśli. Ma mieszkanie w Warszawie, domek na Mazurach, luksusowe Audi. Do tego momentu spektaklu widz ma obraz kobiety idealnej, kobiety spełnionej, kobiety sukcesu. Szybko jednak okazuje się, że to tylko złudzenie, powierzchowne wyobrażenie o Agnieszce, perfekcyjnej i profesjonalnej menadżerce banku.

Pewnego, może słonecznego, a może deszczowego dnia do banku przychodzi mężczyzna, niczym niewyróżniający się, nieprzykuwający uwagi. Kobieta wita go standardowym uśmiechem, od wejścia proponując najlepsze oferty banku. A mężczyzna nic, tylko stoi i na nią patrzy. Po czym wyznaje, że jest jej ojcem. To uruchamia lawinę uczuć, gorzkich wspomnień, niespełnionych marzeń i utraconych nadziei. Po dwudziestu ośmiu latach, siedmiu miesiącach i dziesięciu dniach przed Agnieszką staje mężczyzna, któremu podporządkowała całe swoje życie, a dla którego była nikim. Chłodnym spojrzeniem mierzy ojca i ironicznym tonem zgadza się na naprawienie relacji. Kobieta rozpoczyna wędrówkę po swoim życiu, po wszystkich dniach szczęścia i dniach nieszczęścia, po swoich troskach i radościach. Streszcza kawał życia w zaledwie kilkunastu minutach. Opowiadając o nim głosem pełnym bólu i cierpienia. Głosem, który zdaje się nie przebaczyć nigdy.

Życie Agnieszki było pasmem nieszczęśliwych chwil, złych decyzji, przypadkowych przygód. Zawsze czuła się gorsza, bo nie miała ojca. Wymyślała różne historie, żeby ukryć ten brak – to kiedy była dzieckiem. Kiedy dorosła szukała mężczyzn starszych, którzy zastąpią jej nieistniejącego ojca. W każdym partnerze próbowała odnaleźć choć jego cząstkę. Szukała człowieka, którego z całych siły nienawidziła, a jednocześnie chciała, żeby z nią był. Swoich partnerów wybierała przypadkowo w zależności od ilości miłych słów jakie od nich usłyszała. Stąd z jednego nieszczęśliwego związku pakowała się w drugi.

Tato nie wraca w reżyserii Piotra Ratajczaka to monodram oparty na osobistych doświadczeniach Agnieszki Przepiórskiej, która wciela się w główną bohaterkę spektaklu opowiadając grą aktorską o swoich najbardziej traumatycznych przeżyciach. Aktorka wychodzi do widza i przekazuje mu część swojego życia, zaburzając tym samym pole swojej prywatności i pozwalając nieznanym osobą na komentowanie go. Widz patrzy na wszystko co dzieje się na scenie chłonąc ile tylko może z monodramu. Uśmiech znika, a na twarzy pojawiają się łzy. Osobiste sceny z życia Agnieszki Przepiórskiej przenikają w głąb widzów, w ich wnętrze, a wszystko za sprawą gry aktorskiej. Do roli Agnieszki kobieta podchodzi z wielkim zaangażowaniem i ogromną dawką emocji. To niewątpliwie wpływa na odbiór monodramu, od którego nie sposób oderwać wzroku.

Bohaterka spektaklu w granatowym kostiumie, krokiem stanowczym porusza się po niewielkiej scenografii. Tańczy, skacze, wykonuje fikołki – zmienia się z poważnej pani menadżer w małą dziewczynkę i odwrotnie. Pokazuje dwa oblicza, pozwalające na konfrontacje przeszłość z teraźniejszością. Wszystkie te przemiany zgrane są z realizacją świetlną – która zmienia się w zależności od postawy jaką przyjmuje bohaterka – i muzyką – która towarzyszy bohaterce w ważniejszych etapach życia. Tato nie wraca jest spektaklem, który zdobył ogromną ilość nagród i w żaden sposób nie powinno to dziwić, bo spektakl tak samo jak Agnieszka, bohaterka monodramu, jest perfekcyjny. Jego wątki stają się wieloznaczne i pozwalają widzom na własną interpretacje, a nawet na odnalezienie siebie.

/fot. www.teatrkonsekwentny.pl/

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE