Szklana menażeria, reż. Jacek Poniedziałek

12:50

Defekty duszy i ciała stają się defektami życia. Zamkniętymi w relacjach rodzinnych. W toksyczności życia pozbawionego nadziei. Jacek Poniedziałek reżyserując spektakl Szklana menażeria obnażył gorzką prawdę codzienności, przed którą wielu stara się uciec. Bez zbędnej kolorystyki, umieszczając fabułę w scenografii nieuporządkowanego mieszkania dał wyraz tego, co w życiu jest najważniejsze, czyli poszukiwania własnego „ja”

Życie zamknięte w czterech ścianach. Szarych, niedbałych, zapomnianych. Pogrążone w niespełnionych ambicjach i zaprzepaszczonych marzeniach, jakby celowo osadzone w samym środku burzy pełnej rozpaczy. W takich warunkach nadzieja staje się pojęciem względnym. Nie istnieje. A siłowa próba pozyskania jej kończy się fiaskiem. Jedynym elementem walczącym z całą tą machiną jest człowiek. Ale i on z góry jest przegrany, bo zamiast o sobie, myśli tylko o innych i dla innych się poświęca. Każda z postaci w spektaklu Szklana menażeria nie wychodzi poza próg własnego domu obawiając się niebezpieczeństwa, jakie za nimi czeka. Drzwi stają się fragmentem mieszkania napiętnowanym przez domysły i własną bojaźliwość. Nie przekraczając tej linii życie bohaterów ciągle pozostaje w zamknięciu odbijając się jedynie głuchym echem od ścian.

Samotna matka wytykająca swoim dzieciom wszystkie niedoskonałości uważa to za jedyny sposób walki z przeznaczeniem. Wierzy, że tak odmieni los… swój, nie swoich dzieci. Na siłę wciska je w objęcia miłości i pracy, nie zdając sobie sprawy jak wielką krzywdę tym wyrządza. To jest cena, jaką płacą inni za jej próbę odzyskania młodość i wyrwania się z biedy, w której przyszło jej żyć. Skrzywdzona przez życie, krzywdzi życie innych uważając to za jedyną droga do sukcesu. A wszystko metodą „małych kroków”. Grażyna Misiorowska grając rolę osoby dorosłej przedstawia ją w świetle dziecinności i niedojrzałości. Obnażając przy tym psychikę kobiety porzuconej przez męża (potrzebującej bliskości i fizyczności) i samotnej matki niepotrafiącej wychować własnych dzieci.

Walka o własne życie toczy się nie z losem, a z matką, której plan na przyszłość jest nie do podważenia. Jej córka Laura (Grażyna Rogowska) cierpi z tego powodu, bo czuje, że już dawno przeszła na tę drugą stronę, stronę śmierci. Niedoceniana przez najbliższych zamyka się w sobie. Rezygnuje z wykonywania najprostszych czynności na rzecz szklanej menażerii. W jej oczach widać tylko rozpacz i przenikliwy ból. Bohaterka grana przez Grażynę Rogowską silnie oddziałuje na publiczność przekazując jej swoje uczucia. Łzy cieknące po policzkach aktorki stają się łzami publiczności. Przypomnieniem rzeczy, z których przyszło im zrezygnować, które odeszły w zapomnienie. Dla Laury nawet miłość okazała się zgubnym marzeniem. Jamesa (Leszek Malec), miłości dziewczyny z czasów liceum, rozpalając ponownie wciąż żywe uczucia, szybko rezygnuje przypominając sobie o swojej dziewczynie Betty. Wygłoszony przez niego monolog na temat prawdziwej miłości staje się jakimś absurdalnym tekstem nieodnajdującym odzwierciedlenia w życiu. Ani tym teatralnym, ani tym realnym. Miłość staje się tutaj kłamstwem, uczuciem wyimaginowanym, pojawiającym się na zawołanie. 

Tom (Sylwester Piechura) jest jedyną osobą próbującą walczyć z narzuconym systemem. Próbującą go przeskoczyć nawet za cenę połamania nóg. Początkowo roztargniony między marzeniami własnymi, a marzeniami matki decyduje się w końcu wszystko porzucić i zrobić to, co uważa za słuszne. Jako jedyny bohater rusza w pogoń za szczęściem własnym. Ma dość oglądania filmów z celebrytami i zastanawiania się nad ich życiem. Chce zmian. Chce poczuć się jak oni. Chce wolności. Taką postawą jedynie potwierdza, że jeśli czegoś bardzo się pragnie to można to zrobić. Wystarczy tylko mały krok do przodu. W historii Toma wielu doszukuje się fragmentów z życia Jacka Poniedziałka, reżysera spektaklu, ja odchodzę nieco od tej teorii skręcając w zupełnie innym kierunku. Bo w tym młodym chłopaku widzę osobę zagubioną, poszukującą własnego „ja”. Poszukującą tożsamości utraconej na rzecz życia w społeczeństwie, domagającej się odkrycia jednocześnie. Świadoma decyzja odzyskania jej to krok milowy w całej tej historii i w całym tym życiu. Dający wiarę i nadzieję na lepsze.

/fot. www.teatropole.pl/
*Spektakl prezentowany podczas 7. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia


Szklana menażeria
Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu
autor: Tenesee Williams
przekład: Jacek Poniedziałek
reżyseria: Jacek Poniedziałek
scenografia: Michał Korchowiec
reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk
aranżacja piosenki: Andrzej Strzemżalski
obsada: Grażyna Misiorowska, Grażyna Rogowska, Leszek Malec, Sylwester Piechura

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE