Godzinka spokoju, reż. Marcin Sławiński

16:03

Po raz kolejny Teatr Kwadrat podbił moje serce. Tym razem za sprawą sztuki Godzinka spokoju wyreżyserowanej przez Marcina Sławińskiego. Powiedzieć, że na scenie nie zabrakło dobrego i trafnego humoru to za mało. Bo uśmiech z twarzy nie znikał, a w perypetiach bohaterów oprócz komizmu odnaleźć można było radą, czego robić nie należy, zwłaszcza pełniąc „funkcję” żony/męża, syn/córki, najbliższego przyjaciela czy sąsiada

Upragniony dzień tygodnia. Sobota. Właśnie wtedy marzysz o świętym spokoju, chwili wytchnienia dla własnych potrzeb i oddechu od zgiełku dominującego w pracy. Ale zanim ten czas nadejdzie spędzasz jeszcze poranek w mieście załatwiając jakieś ważniejsze sprawy. Nawet przez myśl nie przechodzi ci, że za chwilę dokona się rzecz niemożliwa, na którą czekałeś latami. Całkiem przypadkowo, trafiasz na pchli targ i jakimś cudem kupujesz płytę swojego największego idola. Emocje zaczynają buzować już na samą myśl odsłuchania tych dźwięków w domowym gramofonie. Zaczynasz biec, aby jak najszybciej zaszyć się w zaciszu swojego gabinetu i – wreszcie – posłuchać muzyki, o której śniłeś latami. Wpadasz do domu zadowolony ze swej zdobyczy informując wszystkich, że spełniło się największe marzenie twojego życia. Więc teraz, z racji tego, że jest sobota, dzień wolny od pracy i spraw innych, zasiadasz w wygodnym fotelu i próbujesz odtworzyć tę upragnioną płytę. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nagle nie okazało się, że żona (Ewa Wencel) chce wyznać kłamstwo sprzed lat, syn (Antoni Królikowski, debiutujący na scenie teatralnej) niewidziany od dłuższego czasu wpaść na obiad, hydraulik (Andrzej Andrzejewski) naprawić nie tę rurę co trzeba zalewając ci mieszkanie, sąsiad (Andrzej Grabarczyk) prosić o pomoc, kochanka (Lucyna Malec) porozmawiać o waszym związku, a przyjaciel (Grzegorz Wons) wypić z tobą whisky.

Właśnie tak zaczął się dzień Philipa (Paweł Wawrzecki), który nie prosił o nic poza godzinką spokoju, aby móc posłuchać swojej nowo zakupionej płyty. Lecz pech chciał, że upragniona sobota stała się najgorszym dniem jego życia, a z każdym otworzeniem gramofonu przybywało utrapień. Mimo wszystko, bohater próbuje załagodzić sytuację i za wszelką cenę pozostać w pokoju sam ze swoją muzyką. Sposoby jakimi chce to osiągnąć budzą śmiech. Właściwie to cała jego postawa, specyficzność charakteru i komiczność ruchu, budzą śmiech. To bez wątpienia był wieczór Pawła Wawrzeckiego, który błyszczał w swojej roli. Ona się nie nudziła i ani przez moment nie była spłaszczona czy trywialna. Cały czas podgrzewała atmosferę, małymi kroczkami dążyła do rozwiązania pojawiających się niejasności. Zdecydowanie postać Philipa dominowała wśród innych, co było widać z każdą minutą trwania sztuki. Krótko mówiąc ta rola, była zachwycająca. Ale, zachwycający byli też inni aktorzy, zwłaszcza Andrzej Grabarczyk w roli naprzykrzającego się sąsiada i Andrzej Andrzejewski, jako polski, ale jednak portugalski hydraulik.

Wartkie tempo akcji i barwne postacie sprawiają, że sztuka nie staje się nudna. Reżyser, Marcin Sławiński, w doskonały sposób zadbał o widza, zapewniając mu miły wieczór oraz świetną zabawę poprzez przytoczenie komediowych, a zarazem wymyślnych perypetii bohaterów. A to wcale takie proste nie jest zwłaszcza, jeśli mowa o komedii. Nawet sam spektakl, choć zabawny i łatwy mógł szybko spaść z piedestału komiczności, stając się nudny. Tak się jednak nie dzieje, bo akcja cały czas utrzymana zostaje w dobrym tonie. Dla tych bardziej doszukujących się jakiś prawd sztuka może stać się „drogowskazem”, pozwalającym odnaleźć w sobie subtelną refleksją na temat własnego życia. Dać drobną radą, czego robić nie należy, zwłaszcza pełniąc „funkcję” żony/męża, syn/córki, najbliższego przyjaciela czy sąsiada. Każda z ról, jakie zobaczyć przyjdzie na scenie, czerpiąc z codzienności, obśmiewa nasze często powtarzające się zachowania. Niedostrzegalne we własnej postawie. Normalnie przeszlibyśmy obok nich obojętnie, nie stałyby się one dla nas ani przez chwilę godne uwagi, a tutaj, w sztuce Godzinka spokoju, śmiejemy się z nich cały czas, nie mogąc nadziwić, jaki to człowiek potrafi być śmieszny w swej nieporadności.


Godzinka spokoju
autor: Florian Zeller
przekład: Barbara Grzegorzewska
reżyseria: Marcin Sławiński
scenografia i kostiumy: Wojciech Stefaniak
obsada: Paweł Wawrzecki, Ewa Wencel, Lucyna Malec, Grzegorz Wons, Kamil Kula/ Antoni Królikowski, Andrzej Andrzejewski, Maciej Kujawski/ Andrzej Grabarczyk

Zobacz także

2 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE