Opowieść o zwyczajnym szaleństwie, reż. Marcin Hycnar
15:25Po samej scenografii widać, że spektakl ten nie będzie należał do pospolitych. I to się rzeczywiście sprawdziło. Opowieść o zwyczajnym szaleństwie choć opowiadała o doli człowieka, jego maniach i problemach, robiła to w taki sposób, że wszystko wydawało się jak bajkowy sen w nastroju komediowym. Po zakończonym spektaklu ktoś rzucił, że to najlepsza sztuka jaką ostatnio widział. Miał rację, bo było naprawdę świetnie
/fot. Bartek Warzecha/
Na czas tego spektaklu czas się zatrzymał. Widz został przeniesiony do świata bajkowego, gdzie scenografia była pewnego rodzaju marzeniem sennym tyle, że na jawie. Otoczona różowymi kotarami z różowymi rekwizytami oraz różowymi bryłami porozkładanymi na scenie. I wszystko właśnie takie na niej było, w kolorach kiczowatego różu. Ale bynajmniej nie jest to żadna ujma dla tego spektaklu, tylko coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju. Dające niesamowity efekt zwłaszcza w połączeniu z dobrze dopracowaną realizacją świetlną, która podkreślała ważność poszczególnych fragmentów scenografii czy dzieliła ją na drobniejsze części. Wykorzystanie na tym jednolitym kolorze świateł stroboskopowych niesamowicie współgrało z całą kompozycją sztuki, dając wrażenie iluzji ruchu. Nie było przepychu tylko prostota i przestrzenność, i kiedy w tej pustce umieściło się aktorów nic poza nimi nie miało znaczenia. Traciło ważność na ponad dwie godziny.
Chociaż świat, który przedstawiono nie był kolorowy to podano go tak, że nie sposób było się nie śmiać. Cierpienie ukryto pod tonami komizmu. Ukryto między wierszami, z których należało czytać, aby zrozumieć, że Opowieść o zwyczajnym szaleństwie nie jest komedią, a studium ludzkiego dramatu. Każdy z bohaterów miał problem, którego rozwiązać nie umiał, ani nawet nie starał się tego zrobić. Wolał zdać się na los lub wymyślać najróżniejsze powody, żeby tylko pozostać w tej enklawie własnych myśli. Czasami też zawierzał jakimś dziwnym przesądom, radom bliskich czy ludzi nieznajomych i stawał się „gąbką”, w którą wszystko wsiąkało. Najgorszy w tym był widok bohaterów zachowujących się jak marionetki i ta świadomość, że my jesteśmy dokładnie tacy sami. Działający na czyjeś polecenie, pod czyjeś dyktando.
W opowieści, jaką stworzył Peter Zelenka, a którą Marcin Hycnar wraz ze studentami IV roku Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej przeniósł na scenę, każde odstępstwo od normy traktowane było jak coś naturalnego. Czyny desperackie i często uznawane za szalone w tym miejscu i tym wymiarze nabierały znaczenia normalności i prozaiczności. Życie stawało się wtedy schizofreniczne, bohaterowie zaś zaczęli pokazywać, że są w zaawansowanym stadium zaburzeń urojeniowych. Stąd też nie dziwi postać Piotra (Maciej Zuchowicz), który w wieku lat trzydziestu jest na skraju depresji, bo nie dość, że zostawiła go dziewczyna, którą kochał to jeszcze stracił pracę i na dodatek w szale tej rozpaczy zaczął sięgać po alkohol. Jego kolega, Mucha (Szymon Roszak), powiedziałabym, że mężczyzna dość specyficzny, co to odkurzacz i rurę od syfonu potrafi wykorzystać do zaspokajania własnych potrzeb seksualnych, doradził mu, że aby odzyskać ukochaną Jane (Karolina Bacia) powinien obciąć jej włosy, ugotować w mleku, następnie spalić i rozrzucić w miejscu pierwszego spotkania. Ten dziwny „czar” miał ponoć sprawić, że wszystko na nowo się ułoży. Pech jednak chciał, że Piotr obcina włosy ciotki nowego chłopaka Jany (Alesz – Filip Milczarski) ściągając tym samym na siebie całą lawinę kłopotów. Do tego dochodzą jeszcze dziwne przypadki Piotra, który to z niewiadomych przyczyn przyciąga do siebie jakiś specyficznych ludzi. Jednymi z nich są nowi sąsiedzi: Alicja (Julia Łukowiak) i Jerzy (Kamil Szklany), co to lubią kiedy podczas seksu ktoś im się przygląda.
W sztuce pojawia się jeszcze jeden dramat dotyczący rodziców Piotra (Matka – genialna w tej roli - Justyna Kowalska; Ojciec – Kacper Burda). Matka jest typową paranoiczką wynajdującą co dzień nowe choroby i wspierającą kraje dalekiego wschodu poprzez oddawanie krwi. Z kolei ojciec to cichy i spokojny facet poddający się bez zająknięcia woli żony, a relaksujący licząc bąbelki z piwa. Zupełne przeciwieństwa, które po wielu latach wspólnego życia w końcu się wypalają i nudzą własnym towarzystwem. Nie wiem czy z własnej potrzeby czy za sprawą jakiś sił wyższych postanawiają coś zmienić, coś ze sobą nowego zrobić. Koniec końców przegrywają jednak z losem i poddają się tej monotonii i przyzwyczajeniu, w którym są pogrążeni od dawna. W Opowieści o… pojawia się jeszcze kilka innych postaci poruszających bolące kwestie dnia codziennego, wspominają o pedofilii, poddaństwie człowieka, jego niewolnej woli oraz braku własnego zdania. Wszystko – jak już zostało napisane – przedstawione jest w sposób zabawny, ale z wydźwiękiem gorzkim i nieprzyjemnym.
Zresztą wszystko jest dokładnie takie jak postacie znajdujące się na scenie, niby wesołe, a jednak pogrążone w depresji. Aktorzy, którzy wcielali się w poszczególne rolę, byli naprawdę świetni. Miałam wrażenie, że ich warsztat zbudowany jest na mocnych podstawach, jakby na scenie teatralnej byli od wielu już lat. I nie ma tutaj żadnej potrzeby na wyszczególnianie ról lepszych czy tych trochę gorszych, bo wszyscy byli doskonali i niezależnie od tego czy na scenie grali przez cały czas trwania sztuki czy tylko momentami. Zresztą wielkie brawa dla Marcina Hycnara, który na sztukę i jej realizację miał całkiem niezły pomysł. Bo choć w całym jej wydźwięku nie pozostało ani śladu nadziei na „odkupienie” ludzkiej doli to dramat jaki w niej przedstawiono nie wydaje się taki straszny i jakoś jesteśmy w stanie się do niego przyzwyczaić. I lepiej go znieść.
/fot. Bartek Warzecha/ |
Opowieść o zwyczajnym szaleństwie
tekst: Petr Zelenka
tłumaczenie: Krystyna Krauze
reżyseria: Marcin Hycnar
scenografia i kostiumy: Martyna Kander
muzyka: Mateusz Dębski
reżyseria światła: Karolina Gębska
projekcje multimedialne: Ewa Krasucka
konsultacja choreograficzna: Weronika Pelczyńska
asystent reżysera Agata Zdziebłowska
staż asystencki: Ada Grochala (II rok WOT)
obsada: Karolina Bacia, Justyna Kowalska, Joanna Sokołowska, Julia Łukowiak, Weronika Humaj, Maciej Zuchowicz, Szymon Roszak, Filip Milczarski, Kacper Burda, Kamil Szklany, Adam Machalica, Maciej Cymorek
0 komentarze