Wiosna, reż.Leonardo Moreira
16:56
Motyw wiosny często występuje w utworach literackich, muzycznych, a także sztuce. Kojarzy się z odrodzeniem, wejściem w nowy etap. Bo kiedy nadchodzi pojawia się radość, a za jej sprawą wszystko budzi się do życia. Zaczyna jakby od nowa. Leonardo Moreira wykorzystał ten motyw tworząc spektakl, któremu nadał tytuł Wiosna. Tytułowa pora roku staje się jednak symbolem tego, co nadejść nie może i tego, co przeminęło już dawno
/fot. Krzysztof Bieliński/
Rok za rokiem, dzień za dniem, minuta po minucie. W regularnym rytmie, obliczającym nasze życie do sześćdziesięciu sekund, przemijamy. Poruszamy się nieświadomie w świata przestrzeni, dokonujemy większych bądź mniejszych wyborów nie znając skutków, nie wiedząc, co dalej następuje. Czekamy, a czas staje się naszym wrogiem. Walczymy, a bitwa z góry ma ustawiony wynik. W końcu zaczynamy żyć na granicy dwóch światów: prawdziwego i fikcyjnego. Tworzyć równoległe płaszczyzny, oparte na pytaniach: „a, co jeśli…”, „a, co gdyby…”. Zastanawiać się nad tym, co nigdy się nie zdarzy, niszcząc rzeczywistość realną i własne życie. Nieświadomie? To pytanie czysto retoryczne, w którym nie chodzi o nic poza wskazaniem ludzkiego postępowania i gubienia własnej tożsamości. A jak powiedział Leonardo Moreira kiedy tracisz pamięć tracisz tożsamość i dlatego też, poprzez swój spektakl Wiosna, chce tę tożsamość po części pomóc odzyskać i pokazać, że tytułowa pora roku w końcu może nadejść.
Sztuka jeszcze nie powstała, a już wyróżniała się na tle wielu innych. Wszystko przez dość specyficzny charakter pracy reżysera, dla którego najważniejsze stają się improwizacje. Wykorzystując tekst Wujaszek Wania Antoniego Czechowa Moreira „zmusił” aktorów do bardzo osobistej interpretacji tekstu. Dla lepszego uświadomienia – bądź efektu – specyfiki swojego pomysłu zabrał aktorów do domu opieki nad osobami starszymi, żeby pokazać, że pamięć i tożsamość dla znajdujących się tam osób nie ma żadnego już znaczenia. Ich życie przeminęło. Oni przeminęli. Została tylko pamięć i walka bliskich. Nie wiem czy taka wizyta w jakiś sposób wpłynęła na pracę aktorów przy spektaklu, ale szczerość ich wypowiedzi jaką odnajdujemy na scenie, powoli budowała sztukę i silną więź z pojawiającymi bohaterami. Wokół pytania „a co by było, gdyby…” zaczęły tworzyć się osobiste historie, w który kluczowa była pamięć i ciągłe rozdrapywanie starych ran. To spowodowało, że bohaterzy Wiosny przestali być „teraz”, a zaczęli być „kiedyś” powtórnie.
Fabuła sztuki rozgrywa się na dwóch równoległych płaszczyznach (świetnie przygotowanych przez Marisa Bentivegna). Widzowie usytuowani po różnych stronach sceny widzą tylko jedną z nich (mogą dowolnie wybrać którą). Część scenografii należy do Marcina Bosaka, cześć do Łukasza Simlata. To oni grając swoje postacie opowiadać będą o największym bólu jakiego doznali, czyli stracie ukochanego brata. Dwoistość przestrzeni jest równoległa z dwoistością opowiadanej historii: brat umarł – brat żyje, ale jest rośliną. I wszystko to, co wydarzać się będzie wokół, sytuuje bohaterów w pewnej pustce, z której nie będą chcieli się wydostać. Nawet pomoc najbliższych okazuje się niewystarczająca. Monika Krzywkowska, Marta Juras, Stanisław Brudny oraz Antoni Pawlicki poprzez grane role kolejno walczyć będą z depresją głównych bohaterów. Za wszelką cenę, próbują pomóc i złagodzić ból po stracie, lecz bezskutecznie. Oni pogodzeni ze „śmiercią” żyją dalej i to ich zadaniem będą próby uświadamiania, że nowe nadchodzi, że wiosna nadchodzi. Dla głównych bohaterów to wciąż niewystarczające. W tym miejscu należy wspomnieć o kolejnym charakterystycznym dla Leonarda Moreiry zabiegu, otóż, każdy z bohaterów występuje pod imieniem grającego go aktora. Dla sztuki jest to ogromnie ważne, bo podkreśla i daje wyraźny sygnał odbiorcy, że spektakl zbudowany jest na osobistych wypowiedziach aktorów, ich historiach, które opowiadane na scenie powoli stają się fikcją.
Tytułowa wiosna w sztuce nabiera znaczenia symbolicznego, miała stać się wyznacznikiem ponownego odrodzenia. Dać wiarę, że w końcu coś się zmieni, jakieś decyzje zostaną podjęte, problemy rozwiązane. Zanim jednak to nastąpi bohaterowie muszą jakoś przeżyć do końca jesieni, a potem przeczekać zimę. Ta najzimniejsza z pór roku nacechowana zostaje samymi negatywnymi emocjami. Postacie rozkładając z bezczynności ręce, często płacząc lub będąc w napadach frustracji czy depresji powtarzają „przed nami jeszcze zima”. Popadają w jakąś dziwną obsesję, której koniec upatrują w pozamykaniu wszystkich życiowych spraw przed nadejściem wiosny. To jednak wydaje się niemożliwe, bo w tle wciąż słychać pytania: „a, co jeśli…”, „a, co gdyby…”. Reżyser wierzy jednak w dobre zakończenie swojego spektaklu. Wierzy, że w końcu ta wiosna nadejdzie. Ale czy małe wybory, których dokonujemy i ścieżki, którymi idziemy coś zmieniają, czy nie zbliżają nas do niechcianego końca? Do śmierci, której się tak bardzo boimy?
/fot. Krzysztof Bieliński/ |
Wiosna
tekst i reżyseria: Leonardo Moreira
asystentka reżysera: Aura Cunha
muzyka: Marcelo Pellegrini
przygotowanie aktorów: Fernanda Stefanski
scenografia i reżyseria światła: Marisa Bentivegna
kostiumy: Chris Aizner
kierownik produkcji: Aleksandra Wiśniewska
asystentka kostiumografa: Anna Krysiak
obsada: Monika Krzywkowska, Marta Juras, Marcin Bosak, Łukasz Simlat, Stanisław Brudny, Antoni Pawlicki
0 komentarze