Wo(ja)czek, reż. Agata Biziuk, Michał Karczewski
09:22Nie lubię poezji, bo nie znoszę / Tego skurwysyna Rafała Wojaczka, poety, / Pijaka i darmozjada, którego / Dawno powinni byli zamknąć – napisał o samym sobie poeta. Już w tych słowach można odnaleźć charakterystyczne elementy twórczości Wojaczka. Ale kim on właściwie był, może przewinąć się po głowach wielu. Dziś już zapomniany, kiedyś cieszył się ogromną sławą, za sprawą swojej twórczości i burzliwego życia, aż w końcu wiele lat po śmierci postanowiono odświeżyć pamięć o nim i uczynić go głównym tematem spektaklu
/fot. materiały prasowe/
Dokonali tego Agata Biziuk i Michał Karczewski. Jak czytamy w zapowiedzi, spektakl będzie inspirowany życiem i twórczością poety. I nie zależnie od tego czy będzie on komuś bardziej lub mniej znany to, co przyjdzie ujrzeć na scenie na pewno zaskoczy. Przeniesie w świat gdzie obraz rzeczywistości spotka się z tym co siedziało w głowie twórcy. Spotykamy poetę jakby na ostatnim etapie jego życia. W jakiejś dziwnej przestrzeni, bliżej nieokreślonej. Choć scenografia przypomina fragment niewielkiego pokoju to bliżej jej to odrealnionego miejsca, pełnej mroku i smutku, co dodatkowo podkreślają najróżniejsze i najdziwniejsze rekwizyty. W ostatecznym rozumowaniu spektakl staje się stanem duszy Rafała Wojaczka, zaśmieconej przez chorobę psychiczną, alkoholizm i depresję. Widzom zaś, z pełną dokładnością, zostaje zaprezentowany ten schizofreniczny obraz świata. Dokładnie tak jak widział go poeta.
Ale, żeby bliżej zrozumieć sam sens monodramu trzeba wiedzieć, że Rafał Wojaczek był poetą Nowej Fali, dziś zaliczany do grona „poetów wyklętych”. O życiu dość burzliwym, które po dwudziestu sześciu latach zakończyło się przedawkowaniem leków (znaleziono przy nim dokładną informację o zażytych i w jakich dawkach środkach). Nie była to jednak jego pierwsza próba samobójcza, bo życie formułowało go tak, że stopniowo pogrążał się w swoich lękach i niepokojach. Był jednak poetą o niezwykłej wrażliwości. Z jakimś dziwnym poczuciem nostalgii. Debiutował w 1965 roku na łamach miesięcznika Poezja. W swoich wierszach mówił o bólu, niepokojach i obsesjach, a także obłudzie tego świata. Zafascynowany tematami płciowości i kobiecym ciałem to je czynił głównymi tematami swojej twórczości. Choroba psychiczna sprawiła, że świat widziany jego oczami to obraz, gdzie „ja” było kimś zupełnie innym. To rozbicie osobowości poety na „Wojaczka” i „mnie”, pozwala z dokładnością ukazać specyfikę jego twórczości. To jak bardzo nienawidził siebie i życia. I w końcu jakim narcystycznym był osobnikiem, dążącym do autouwielbienia i autodestrukcji. W jego twórczości chodziło o odnalezienie sensu i siebie. I w podobny sposób widziany obraz swoją grą formułuje Michał Karczewski, który przede wszystkim stara się pokazać poetę w momencie aktu twórczego.
Twórcy monodramu, duszy artysty szukali w rzeczach najbłahszych i poprzez nie próbowali dojść do sensu jego twórczości. W tworzonych na scenie nagraniach dostrzegamy wykrzywioną jaźń poety, która przedstawia jego lęki i koszmary senne. Rekwizyty kobiece czy części garderoby bezpośrednio wskazują na zafascynowane płcią przeciwną. Problem z własną twórczością objawia się poprzez rozmową z sobą samym (a raczej swoim zdjęciem). I w końcu szklanka napełniona czymś na wzór leków, które bohater, co jakiś czas zażywa, ukazująca ostateczne spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Już sam tytuł monodramu Wo(ja)czek odwołuje nas do pewnej podwójności. Wzięty w nawias wyraz „ja” podkreśla jak ważne ono było dla samego twórcy, jednocześnie będąc zwrotem w kierunku widza, który tę dwoistość powinien czytać już w warstwie powierzchownej, aby później móc wejść na głębsze poziomy poetycznej kreacji. To co jednak najbardziej tutaj zaskakuje to ruch sceniczny. Wirtuozyjny, miejscami przerażający. Ta zabawa własnym ciałem i z ciałem stająca się elementem poznania, który aktor potrafi stopniowo widzowi dawkować, w końcu dochodząc do ostatecznej walki poety ze śmiercią. Ale robi to w taki sposób, że potrafi też przedstawić wyobraźnie i spojrzenie na ten kreowany świat z perspektywy Rafała Wojaczka, "mnie" i "twórcy".
Wo(ja)czek
reżyseria: Agata Biziuk, Michał Karczewski
scenografia i wykonanie: Michał Karczewski
scenariusz: Michał Karczewski, Agata Biziuk
muzyka: Adam Moczydłowski
scenografia i wykonanie: Michał Karczewski
scenariusz: Michał Karczewski, Agata Biziuk
muzyka: Adam Moczydłowski
pozostali realizatorzy: koncepcja na podstawie wierszy Rafała Wojaczka: Michał Karczewski
konsultacje i opieka merytoryczna: Piotr Damulewicz, Agata Biziuk
konsultacje i opieka sceniczna: Błażej Piotrowski, Agata Biziuk
0 komentarze