Porozmawiajmy jak rzeczy
18:05Zaczęło się od Rozmów bez słów. Później przyszedł czas na Rozmowy agonistyczne. A na zakończenie Parlament rzeczy. Widzowie zaangażowali się w działania teatralne, przełamali własne bariery i stanęli naprzeciw działań performatywnych. To oni podczas tego krótkie czasu stali się badaczami teatru w dziedzinie, które trudno nazwać sztuką
/fot. M. Zakrzewski/
Parlament rzeczy (Parliament of Things) to jedna z rozmów, która składa się na cykl Building Conversation zainicjowany przez Lotte van den Berg na Malta Festival Poznań 2016. Jest to dość nietypowe działanie, którego głównym celem jest pobudzenie widza do dialogu i rozważań na temat własnych zachowań oraz postrzegania ludzi i świata. Działanie to składa się z wielu faz. Jego początek to krótki spacer przenoszący widzów z obecnie widzianej przestrzeni Placu Wolności w Poznaniu do niewielkiego i pustego pokoju, w którym rozpocząć ma się dyskusja rzeczy. Zwykłych przedmiotów, pozornie ze sobą niepołączonych, które w trakcie wchodzenia w zadanie otrzymują poszczególne znaczenie, stają się symbolami danych zjawisk. W oparciu o książkę Brunona Latoura Nigdy nie byliśmy nowocześni (We Have Never Been Modern). Podstawowym zagadnieniem wypływającym z badań socjologa było zwrócenie wzroku w kierunku tego, co nieludzkie. Uświadomienie sobie, że nie tylko człowiek posiada moc sprawczą, że władzę ma ten, kto wpływa na otoczenie.
Dzieląc świat na ludzi i nie-ludzi (przedmioty, zwierzęta itp.) Latour wykazał, że zarówno jedna grupa jak i druga determinuje działania, a reakcje, jakie między nimi zachodzą nie mogą zostać oddzielone i analizowane osobno. Są nierozerwalną jednością. I to właśnie w myśl tej tezy uczestnicy Parlamentu rzeczy wybierając jakiś przedmiot (w tym przypadku było to ziarno) tworzyli wokół niego siatkę innych przedmiotów, które miały na nie wpływały bądź, na które wpływał on. Tak stworzył się krąg szesnastu rzeczy, które podczas dwóch sesji czterdziestopięciominutowych miały przemówić i podyskutować. Najtrudniejsze zadanie stało jednak przed uczestnikami, którzy musieli najpierw wyzbyć się swojej ludzkiej natury i wczuć w rzecz, którą sami wybrali, przemawiając jej głosem. Na czas rozmowy każdy był przedmiotem, który wybrał, lecz jeśli chciał, mógł w trakcie dyskusji go zmieniać i wypowiadać się także w imieniu nowo wybranej rzeczy.
Na początku każdy przedstawił się, kim jest i jakie jest jego zadanie względem przedmiotu głównego. Zaskakujące było to w jak szybki sposób uczestnicy wczuwając się w przedmioty próbowali przemawiać jego głosem, nie umniejszając mu, a wynosząc niekiedy na piedestał czyniąc go niezależnym i najważniejszym spośród wielu (tak np. stało się z elementem odpowiadającym za zjawisko zanieczyszczeń). Nawet ważniejszym od człowieka. Eksperyment trwał, a osoby coraz bardziej zacietrzewiały się w swoich racjach aż w końcu z perspektywy siebie zrozumiały, że nie są w stanie mówić inaczej niż swoim głosem. Przedmioty w ich rękach były tylko kolejnym przedłużeniem własnego bytu. Nikt jednak nie ośmielił się zaprzeczyć, że teoria Latoura nie jest właściwa. Ten model został potwierdzony jeszcze przed rozpoczęciem konwersacji, kiedy to tworząc sieć łączącą elementy z głównym przedmiotem uczestnicy dostrzegli, że żadnej z tych rzeczy nie da się oddzielić ani traktować gdzieś poza. Każdy z wybranych przedmiotów był ważny i bez niego wszystko traciłoby swój sens. Lecz wszystko to opierało się na ludzkim postrzeganiu.
Spacer powrotny i toczące się na nim dyskusje na temat eksperymentu zakończyły się wspólnym posiłkiem. Łączącym nie tylko dyskutujących, ale również ich działania performatywne z teatrem rzeczy. Rozmowa zainicjowana przez Lotte van der Berg stała się pewnego rodzaju dziełem sztuki wytworzonym przez widza. To on stanął w samym centrum pola gry i działając na dwóch płaszczyznach: aktor – widz, stwarzał teatr, którego był sam inicjatorem. To było świadome zmaganie się z formą, z działaniem z pogranicza sztuki, które odkryć należało w trakcie przedsięwzięcia artystyczno-badawczego. I choć uczestnicy zdali sobie sprawę, że ich działania zawsze będą grą wobec nie-ludzi, których działań nie dostrzegają to z większą uwagą będą starać się przyglądać elementom układanki, której są częścią. Eksperyment nie miał na celu zmienić ich myślenia, ale poprzez wczuwanie się w poszczególnie przedmioty pokazać, że całość materii jest ważna, że wszystko na siebie działa i każde odstępstwa od normy, choć czasami w niewielki stopniu, wpływają na zmiany całego wszechświata. A człowieka, jako pojedyncza jednostka pośród wielu, w końcu powinien to dostrzec. Być świadomy w jakim systemie żyje.
0 komentarze