Czego nie widać, reż. Andrzej Nejman
11:54Czego nie widać i Co widać, dwie sztuki, które zobaczymy na teatralnej scenie. Bo pierwsza z nich będzie tą wyreżyserowaną przez Andrzeja Nejmana, druga zaś autorstwa Lloyda Dallas, bohatera oglądanego spektaklu. Te dwie inscenizacje na teatralnej scenie połączą się w jedną opowieść o tym, jak wygląda praca w teatrze, jak powstaje spektakl i ile trudu trzeba włożyć, żeby widz za każdym razem otrzymywał niezapomniane widowisko. Wiele zadzieje się na scenie i poza nią. Wiele sytuacji i wątków. Wiele opowieści, które nie łączyć się będą ze sobą, ale to będzie siła i urok tego spektaklu. I jednego można być tutaj pewnym, to jest sztuka, którą obejrzeć po prostu trzeba!
/fot. Piotr Gamdzyk/
To co widzimy na scenie kiedy oglądamy jakikolwiek spektakl, to efekt długiej i ciężkiej pracy reżysera, aktorów, scenografa, kostiumografa, kompozytora, obsługi technicznej i wszystkich innych osób zamieszanych w tworzenie produkcji. Nasze oczy (choć nie zawsze) cieszą się piękną oprawą wizualną, a także świetną grą aktorską. Nikt jednak nie zastanawia się co dzieje się za kulisami, jak tam wyglądają prace, kto się spóźnił, kto zapomniał o przygotowaniu rekwizytów, kto ma gorszy dzień. Oglądamy sztukę i sami do końca nie wiemy czy to, co widzimy było w scenariuszu czy aktorzy musieli improwizować, bo z niewiadomych przyczyn coś poszło nie tak. Zresztą, nie poświęcamy temu zbytniej uwagi, bo nas-widzów interesuje wyłącznie efekt końcowy. A co, gdyby tak sytuację odmienić i zamiast pokazywać kolejną standardową sztukę, posiadającą łatwo przewidywalną fabułę, sięgnąć po to czego nie widać? Odwrócić sytuację i pokazać widzowi jak dany spektakl powstaje, co dzieje się w garderobach i za scenografią. Karkołomne zadanie, które nie przyniesie oczekiwanego efektu? Na pewno nie dla sztuki Czego nie widać w reżyserii Andrzeja Nejmana w Teatrze Kwadrat. Choć pierwsza część nie do końca wróżyła sukces, to wszystko to, co działo się w dwóch kolejnych wyniosło spektakl na wyżyny. Ba, mało tego, stworzyło niesłychanie porywającą farsę, która bez większej fabuły, wprowadza widza w tajemniczy teatralny świat, dostarczają przy tym rozrywki na najwyższym poziomie.
Początek spektaklu rozpoczyna opowieść o pewnej gosposi (Dotty Otley - Lucyna Malec), która to opiekuje się nieruchomością przeznaczoną do wynajmu oraz lokatorami tam mieszkającymi; o pewnym małżeństwie (Frederick Fellowes - Paweł Domagała i Belinda Blair - Marta Żmuda Trzebiatowska), które ukrywa się przed poborcą podatkowym oraz o pewnym biznesmenie (Garry Lejeune - Andrzej Andrzejewski), który przed rozpoczęciem pracy, chce miło spędzić czas z pewną, piękną brunetką (Brooke Ashton - Katarzyna Glinka). Zanim jednak fabuła zdąży się zawiązać, jakiś głos z oddali przerwie to widowisko. Zacznie dyrygować aktorami, rozstawiać ich po kątach, pokazywać jak powinni grać. On - Lloyd Dallas (Jacek Łuczak), reżyser sztuki Co widać, dopiero na kilka godzin przed premierą, zacznie sklejać spektakl, który nie do końca mu wychodzi, a przy tym strasznie panikować, bo wie, że widzów zawiedzie. Tak na scenie Teatru Kwadrat powstanie spektakl w spektaklu. My zaś staniemy się obserwatorami tworzącej się dopiero, co sztuki. To doświadczenie będzie wymagać chwili głębszego oddechu, żeby zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się na scenie. Bo Andrzej Nejman, nie ma zamiaru serwować swoim widzom, kolejnej przewidywalnej farsy, woli w dość nietypowy sposób opowiedzieć o pracy w teatrze i rządzącymi się tam prawami. Zwrócić oczy widza w kierunku trudu, jaki trzeba włożyć w wyprodukowanie jednego spektaklu.
W pierwszej części poznajemy aktorów, którzy mają wystąpić w nowej sztuce. Oglądamy ich zmagania z rolą oraz nieudolne próby oddania zamysłów reżyserskich. Widzimy postacie już w kostiumach, w przygotowanej scenografii. Druga część zmieni całkowicie sposób obserwacji aktorów i zobaczymy ich z zupełnie innej perspektywy. Teraz zmagania ze spektaklem oglądać będziemy zza kulis. A to wszystko, co tam się wydarzy w najdrobniejszych szczegółach odda nastroje i zachowania aktorów oraz reżysera podczas spektakli wystawianych dla publiczności. Będzie to doskonała parodia tego, czego widz nie może zobaczyć przychodząc na daną sztukę, jak wyglądają te wszystkie aktorskie pomyłki, jak aktorzy radzą sobie z brakiem poszczególnych rekwizytów, jak ratują swoich kolegów, kiedy jeden zapomni tekstu, a drugi przeżywa życiowe dramaty. Zobaczymy, że życie świata teatralnego nie zawsze jest przyjemne, a zespół aktorski nie musi tworzyć kochającej się rodziny, że wśród tych wszystkich pozorów, toczy się normalne życie, którego aktorzy muszą się wyzbyć wchodząc na scenę.
Początkowo będzie trzeba mocno wytężać wzrok i umysł, żeby nie pogubić się w spektaklu, bo w nim rozgrywać się będzie spektakl kolejny. Szybko jednak wejdziemy w tę przygotowaną zabawę formą i z chęcią zobaczymy, co dzieje się w zamknięciu przed premierą danej sztuki. Napisany przez Michaela Frayna tekst, choć przeznaczony na scenę, stawia przed reżyserami nie lada wyzwanie, bo to oni muszą wykazać się ogromną pomysłowości, żeby stworzyć niezapomniane widowisko, godne teatralnej sceny. Stawia też ogromne wyzwanie przed aktorami, którzy muszą popisać się niemałą sprawnością fizyczną, żeby oddać ten zamęt tworzący się podczas przygotowywania sztuki. A któż lepiej niż oni mógłby to zrobić? Przecież to jedyne osoby, które najlepiej wiedzą, jak wyglądają przygotowania do nowych ról, prace nad nowym spektaklem. I kiedy patrzy się na sztukę Andrzeja Nejmana i aktorów w niej grających, nie ma się żadnych wątpliwości, że tak wygląda ta praca. Aktorzy grają w taki sposób, że zaciera się jakakolwiek granica pomiędzy ich grą, a prawdziwym życiem. Wszystko wygląda jakby było w najdrobniejszych szczegółach przemyślane. I nie sposób dopatrzyć się czy coś mogło pójść tutaj nie tak.
Aktorzy zasługują na wielkie pochwały, bo to, co zrobili i jak zagrali śmiało nazwać można majstersztykiem. Lucyna Malec w roli rozhisteryzowanej gosposi i aktorki Dotty. Grzegorz Wons, jako włamywacz i lubiący zaglądać do kieliszka aktor, Marta Żmuda Trzebiatowska raz jako kochająca żona, innym razem osoba rozwiązująca konflikty w zespole aktorskim. Kasia Glinka, w roli aktorki z miłosnymi problemami oraz poborczyni podatkowej, która inteligentem nie błyszczy. Jacek Łuczak w roli reżysera, który lubi wdawać się w przelotne romanse, a ponad to egoista zapatrzony w swoim artystycznym geniuszu. Paweł Domagała, genialny w roli aktora, który nie do końca odnajduje się na teatralnej scenie, duże dziecko, nic nigdy nierozumiejące, które swój zawód wybrało chyba z przypadku. Andrzej Andrzejewski, jako wielki biznesmen, robiący jakieś szemrane interesy z arabskimi szejkami, a później zazdrosny mąż walczący o ukochaną. Ilona Chojnowska, jako Poppy Norton-Taylor, jest jedyną osobą, która trzyma cały ten spektakl Lloyda w ryzach, ale niestety, oprzeć się jego zalotom nie mogła. I w końcu Michał Lewandowski, jako techniczny, potem z przymusu aktor, zastępujący tych, co nie mogą grać. Wielki podziw i szacunek dla wszystkich i każdego z osobna za wykazanie się takim profesjonalizmem i doświadczeniem.
/fot. Piotr Gamdzyk/ |
Czego nie widać
autor: Michael Frayn
przekład: Karol Jakubowicz, Małgorzata Semil
reżyseria: Andrzej Nejman
asystent reżysera: Ilona Chojnowska
scenografia: Wojciech Stefaniak
kostiumy: Maciej Chojnacki
muzyka: Filip Kuncewicz
producent: Małgorzata Nejman
obsada: Lucyna Malec, Jacek Łuczak, Andrzej Andrzejewski, Katarzyna Glinka, Ilona Chojnowska, Paweł Domagała, Marta Żmuda Trzebiatowska, Michał Lewandowski, Grzegorz Wons
0 komentarze