Jaskinia, reż. Arek Tworus
13:14Jaskinia w reżyserii Arka Tworusa miejscami może wydawać się przedłużaną w nieskończoność opowieścią o relacji łączącej matkę z synem. Może także wydawać się widowiskiem wyłącznie „ładnym” wizualnie. Miejscami niezrozumiałym, miejscami nudnym. Lecz kiedy zamiast warstwy zewnętrznej wejdziemy do wnętrza spektaklu, jego poukrywanych znaczeń, przedstawiana historia stanie się jedyną w swoim rodzaju sztuką o uczuciach dominujących w życiu człowieka.
/fot. Krzysztof Bieliński/
Tytułową jaskinię możemy odbierać bardzo dosłownie i potraktować, jako kryjówkę człowieka pierwotnego, który to właśnie w niej chronił się przed złem świata i tym, co dla niego nieznane. Tę dosłowność odnajdywać będziemy też, i przede wszystkim, w postawie głównego bohatera (Paweł Tomaszewski), który to właśnie miejsce wybierze na schronienie przed rzeczywistością, w której nie może się odnaleźć. To jaskinia stanie się ostoją spokoju dla niezrozumianego i niedocenionego artysty. Zamykając się w niej, zamknie się na wszystko, co poza nią. Na otaczający go świat i ludzi w nim mieszkających. Wybierze samotność, która towarzyszyć mu będzie już do późnej starości, może do ostatnich chwil życia. Ten odległy los zobaczymy jak na dłoni, bo na scenie pojawi się bohater blisko dwadzieścia lat później (Andrzej Szeremeta), tylko, że wtedy będzie on już zupełnie innym człowiekiem. Trochę wycofanym, trochę pysznym, bojący się świata, ale próbującym stawiać mu czoło ze swej jaskini. Jego postawa przepełniona będzie nienawiścią za wszystkie krzywdy, jakich kiedykolwiek doznał. Choć nie pożałuje, ani jednego momentu, kiedy wybrał samotność, wciąż niezrozumiała dla niego pozostanie niewiara innych osób w jego talent artystyczny, w jego osobę. Już dużo dojrzalszy zapragnie przeanalizować ludzkie zapędy i motywy nimi kierujące. Wciąż jednak zagubiony w świecie, niepewnym krokiem przemierzać będzie scenę, celowo krążąc wokół publiczności, aby stali się (przymusowymi) słuchaczami jego rozważań na temat istniejących wartości, człowieka oraz rzeczywistości widzianej oczami tych miliardów ludzi.
Z drugiej zaś strony będziemy mieć jaskinię metaforyczną. Pokoik, w którym niegdyś bohater mieszkał, jako mały chłopiec, potem wyprowadziwszy się z domu próbował żyć na własną rękę. Nic jednak nie wyszło z jego planów, a on wrócił do swojego dziecięcego pokoiku, aby odnaleźć resztki dawnego siebie, to co jeszcze się tliło. Mówiąc najprościej, wrócił do przeszłości, do swego dawnego „ja”, do momentu, w którym czuł się najbezpieczniej. Nagle przestał być dorosłym mężczyzną, a stał się dzieckiem powracającym do bezpiecznego domu. Do miejsca, w którym niegdyś się wychował i w którym żył ze swoją matką (Ewa Błaszczyk). Nie wraca jednak w objęcia kobiety, która go wychowywała. Z nią nie chce rozmawiać. Nie chce jej widzieć, czuć jej bliskości. Pomiędzy tą dwójką zawiązuje się jakaś dziwna relacja, której widz nie potrafi jeszcze zrozumieć. Jednak porozrzucane w różnych momentach spektaklu słowa i dialogi zaczynają tworzyć obraz relacji matki z synem. Pierwotnej relacji z nowo narodzonym człowiekiem, który po wielu latach wraca do obcej sobie kobiety, żeby w końcu, powiedzieć co tak naprawdę o niej myśli, co czuje do osoby, która go porzuciła.
Relacja dwóch pozornie bliskich sobie osób przepełniona jest niezrozumieniem i obcością. Żadne z nich nie potrafi być dla tej drugiej osoby. Matka ani przez moment nie czuje skruchy dla swojego zachowania sprzed lat. Nie widzi nic złego w pozostawieniu syna pod opieką niani i ślepym podążaniu za miłością. Nie widzi tego, że niegdyś ten mały chłopiec był przez nią zaniedbywany. Jego postawy sprzed lat tłumaczy, dojrzewaniem, brakiem chęci rozmowy z jego strony, dziwnym charakterem. Syn z kolei nie potrafi wybaczyć. Nie rozumie, jak można było opuścić maleńkie dziecko i wrócić po kilku miesiącach. Jak można było nie spróbować zrozumieć, nie porozmawiać. Za swoją obecną sytuację, za życie jakie mu się przytrafiło, obwinia matkę. Choć wraca do jej domu, nie chce z nią żyć, chce jej tylko powiedzieć, co o niej przez te wszystkie lata myślał, co czuł. Wie jednak, że mimo słów jakie wypowie będzie na nią skazany do końca życia. Brak jej miłości i jego ciągłe zabieganie o nią, uzależniły bohatera od tej kobiety. Choćby bardzo się starał, jego wrażliwa artystyczna dusza została skażona walką o miłość, docenienie, uwagę. Ale tylko od tej jednej osoby. Dlatego kiedy zobaczymy go dwadzieścia lat później, wciąż będzie żył z tą kobietą, będzie dzielił z nią dom, lecz utraconych relacji nie udało mu się naprawić, ta kobieta pozostała dla niego marą senną, która odchodzi i znika pozostawiając uczucie strachu.
Przemysław Czepurko, który odpowiedzialny był za scenografię i kostiumy, przygotował barwny wizualnie spektakl. Wiele rekwizytów znajdujących się na scenie było wyłącznie dla efektywności i upiększenia trudnej i smutnej historii bohaterów. Nie zależało mu na przygotowaniu spójnej scenografii, która wpisywałaby się w ramy sztuki, wolał wywołać konsternację wśród widzów. Zaskoczyć barwną otoczką i stać się odskocznią od tej smutnej opowieści o matce i jej synu. Sam reżyser też nie próbował w swojej sztuce łączyć poszczególnych zachowań bohaterów (celowo wprowadza improwizacje, które powierza muzyką, Marcinowi Zabrockiemu i Piotrowi Gwaderze). Arek Tworus wolał pozostawić duże pole interpretacji widzowi. Pozwolić mu samodzielnie ustosunkować się do wykreowanych postaci. W tych rozważaniach nie pozostawia jednak publiczność w osamotnieniu, bo on sam zdaje się wciąż szukać odpowiedzi. Dobrego zakończenia swojego spektaklu. Tymi poszukiwaniami daje ogromną możliwość na dokończenie rozpoczętej przez niego opowieści aktorom. Dlatego też sztuka ta zawsze wydawać się będzie dziełem ciągle się rozwijającym, które aktorzy grać będę wedle własnym humorów i emocji. Dziełem posiadającym skazę, która winna odbijać się w ich grze. Bo to ciągłe rozwijanie się i ta skaza będą najpiękniejszym prezentem podarowanym aktorom, którzy dzięki temu wykazać się mogą kreatywnością, doświadczeniem scenicznym dla stworzenia własnego dzieła i opowieść. Jest to także prezent dany widzowi, który Jaskinię powinien filtrować przez swoje doświadczenia i tak też rozumieć spektakl.
/fot. Krzysztof Bieliński/ |
Jaskinia
scenariusz i reżyseria: Arek Tworus
scenografia i kostiumy: Przemysław Czepurko
adaptacja muzyczna: Marcin Zabrocki
video: Tobiasz Jędrak
reżyseria światła: Damian Pawella
warsztaty psychoterapeutyczne z zespołem aktorskim: Tomasz Szwed-Stępkowski
kierownik produkcji: Justyna Pankiewicz
asystentka kierownika produkcji: Urszula Zabłocka
obsada: Ewa Błaszczyk, Paweł Tomaszewski, Andrzej Szeremeta, Marcin Zabrocki, Piotr Gwadera, Olga Karoń
0 komentarze