Matka Courage i jej dzieci, reż. Michał Zadara
16:18Bertolt Brecht, po wybuchu II wojny światowej piszę Matkę Courage i jej dzieci, aby zniechęcić do działań zbrojnych naród niemiecki i aby sprzeciwić się okrucieństwu, które niosą za sobą takie czyny. Powstały tekst pisze na tyle uniwersalnie, że niezależnie, kto po niego sięgnie, odnajdzie w nim kawałek historii dawnej i tej współczesnej. Tak napisana sztuka zachęca Michała Zadarę do odkurzenia trochę już zapomnianego dzieła, przeniesienia go na scenę i przedstawienia w nim widma nadchodzącej wojny, jako konsekwencji naszych poczynań i nieumiejętności wyciągnięcia lekcji z historii
/fot. Krzysztof Bieliński/
Zadara umieszcza Matkę Courage… w samym sercu Warszawy. Na przygotowanej makiecie widzimy odtworzone z dokładnością centrum stolicy, które pod wpływem wojny zostaje doszczętnie zniszczone. Jesteśmy w środku tej bitwy, bo spalone budynki jeszcze się tlą. Początkowo, przygotowany plan miasta widzimy na dużym ekranie. Zaczynamy kojarzyć miejsca i to co się stało. Nie wiemy jednak czy ta Warszawa zostaje niszczona teraz czy jest to wyłącznie nagranie z niedawnej przeszłości. Lecz kiedy makieta zostaje odsłonięta, a granica między ekranem przełamana, widz wchodzi do tego zniszczonego miasta i kawałek po kawałku zaczyna układać przedstawianą historię. Nieszczęsny obraz tego, co dziać może się z Warszawą w jakiejś przyszłości, zatrważa. Ciężko po raz kolejny wyobrazić sobie, żeby to miasto znowu zostało zniszczone. Ale los tego, jednego miasta, jest losem wszystkich inny polskich miast. To jest wojna, która nie oszczędzi nikogo, ani niczego. Reżyser, w bardzo wymowny sposób to pokazuje i wprost mówi o zbliżającej się zagładzie. Daje przestrogę, która szybko może się ziścić, jeśli coś w tym kraju i na tym świecie się nie zmieni.
Przedstawiany obraz to, najstraszliwsze z możliwych pole po bitwie. Widok, którego obawia się każdy. Ale zamiast brnąć w jego wnętrz, Michał Zadara pokazuje, że wojna rządzi się swoimi prawami. Jak sam powiedział: - Brecht pisał, że wojna będzie tak długo, jak długo ludzie będą na niej zarabiać. Wojna jest przede wszystkim biznesem. Ktoś musi za te naboje zapłacić. Nie spadają z nieba tylko dlatego, że kochamy ojczyznę. W myśl wypowiedzianych słów, kreuje obraz Matki Courage (Danuta Stenka), kobiety, która w narzucony przez innych sposób, zamierza na wojnie funkcjonować, mimo konsekwencji, które ją czekają. Ale kim jest tytułowa Matka? To nie bywalczyni salonów, dystyngowana kobieta czy (broń boże) pierwsza dama. Nie wpiszemy jej ani w ramy typowej kobiety ani zwyczajnej matki. I choć ma trójkę dzieci, żadne z nich nie interesuje jej jakoś szczególnie. Na pierwszym miejscu stawia siebie, później całą resztę. Kiedy wybucha wojna, zamiast uciekać, rusza za wojskiem, bo wie, że tylko tak może dorobić się niemałych pieniędzy. Nie wstydzi się, że robi szemrane interesy.
Takie postępowanie czyni z niej kobietę twardą, której życie nie raz musiało dać w kość. I taki też obraz zobaczymy. Ale miejscami, w markietance Anna Fierling coś będzie się zmieniać, a widz dostrzeże w niej też opiekuńczą matkę, która próbuje chronić swoje dzieci przed obrazem wojny i jej złem. Szybko jednak, to oblicze zniknie, wyparte przez chęć zdobycia dużych pieniędzy, dorobienia się na wojnie. Skutkiem tego będzie śmierć trójki jej dzieci, lecz jedyne co, po tak ciężkiej stracie, Matka Courage będzie w stanie powiedzieć to: muszę wrócić do interesów. Bez najmniejszych wyrzutów sumienia.Tekst Brechta, nie miał nieść współczucia dla Matki Courage, lecz uzmysławiać ludziom, że tak się żyć nie powinno, że tak żyć nie powinni chcieć. I wiernie śladem autora podąża Zadara, nie wnosząc do tekstu nic, co wykraczałoby poza jego ostateczny wydźwięk. Widziałam sztukę piękną wizualnie. Gdzie wykorzystując ogrom przestrzeni, dobrano do niego kilka szczegółów sygnalizujących, że jesteśmy na wojnie. Bawiono się możliwościami sceny, tak, że akcja sztuki rozgrywała się na kilku płaszczyznach jednocześnie. Stworzono taką scenografię, że mogliśmy być w jej wnętrzu, jak i poza nim, filtrując każdy z dostarczanych znaków przez zwykłą codzienność.
Do tej nowoczesności, a raczej takiego jej wydźwięku, dobrano nowoczesne kostiumy. Marki Nike czy Adidas królowały na scenie. Bohaterów wykreowano na sportsmenów z siłowni, a mówiąc bardziej dosłownie, ubrano ich w obecnie panujące trendy. Tuż obok ludzi z fitness klubów, pojawili się żołnierze w hełmach Unii Europejskiej, na znak obecnych sojuszy i państw te sojusze zrywających, zaś zaraz za nimi „dzielnie” walczący katolicy, którzy konsekwentnie łamią swoją wiarę, słowa Pisma – w imię jak to mówią – Boga. W całej tej historii nie zobaczyłam jednak sensu. Nie miałam wrażenia, że Matka Courage i jej dzieci w jakikolwiek sposób może zmienić losy tego kraju, a tym bardziej panującą modę na bycie religijnym i bardzo politycznym. Żołnierze-katolicy nie wzbudzali większych emocji, raczej przedstawienie ich w groteskowy sposób budziło śmiech i powtarzało obraz dominujący w każdych mediach. Ale był moment, że i moje serce zamarło. Bo najbardziej w tym spektaklu przerażała postawa głównej bohaterki, a właściwie jej bezwzględność wobec własnych dzieci. Kiedy jej córka Kattrin (Anna Gryszkówna) wraca z miasta, a Courage dostrzega, że została pobita i zgwałcona przez żołnierzy, ani drgnie. Nie okazuje czułości, tylko oschłym głosem przemawia do córki, jakby nic się nie stało, wydając kolejne polecenia. To jest ten punkt kulminacyjny, kiedy przestajemy w bohaterce widzieć człowieka dobrego. To jest ten moment, kiedy traci ona już każdą z ludzkich wartości, kiedy przestaje być matką, a staje się bezwzględnym monstrum. Ale nawet Danuta Stenka, jako tytułowa bohaterka czy Zbigniew Zamachowski w roli Pastora nie sprawili, żeby spektakl wznosił się ponad przeciętną. A przecież taki był jego potencjał wśród tylu różnych aktorskich kreacji, znakomitej scenografii i muzyki na żywo.
/fot. Krzysztof Bieliński/ |
Matka Courage i jej dzieci
tekst: Bertolt Brecht
reżyseria: Michał Zadara
scenografia: Robert Rumas
kostiumy: Julia Kornacka
aranżacja muzyczna: Jacek „Budyń” Szymkiewicz
reżyseria światła, wideo: Artur Sienicki
przygotowanie wokalne: Andrzej Perkman
współpraca reżyserska: Marta Streker
obsada: Danuta Stenka, Anna Gryszkówna, Paweł Paprocki, Karol Dziuba, Zbigniew Zamachowski, Arkadiusz Janiczek, Ewa Konstancja Bułhak, Sławomira Łozińska, Mirosław Konarowski, Kinga Ilgner, Kamilla Baar-Kochańska, Oskar Hamerski, Bartłomiej Bobrowski, Robert Jarociński, Waldemar Kownacki, Adrian Zaremba, Paweł Tołwiński, Anna Lobedan
0 komentarze