Pelikan. Zabawa z ogniem, reż. Jan Englert

11:29

Nie było łatwo przedzierać się przez struktury tego spektaklu. Nie było łatwo mierzyć się z jego prawdami i niesionymi przez bohaterów treściami. Nie było również łatwo walczyć z samym sobą i emocjami, które płynąc ze sceny dotykały nas bezpośrednio. I walka ta trwała nieustannie, nasilając się z każdą minutą. Nie sposób było przerwać tego stanu, tego przeraźliwego bólu który rysował się wraz z wnikaniem w ramy sztuki. W trudne relacje rodzinne, które ta sztuka budowała

/fot. Bartek Warzecha/

Spektakl wyraźną linią dzieli się na dwie rożne opowieści, o dwóch różnych rodzinach. Gdzie stosunki jakie w nich panują wydają się leżeć na dwóch przeciwległych biegunach. I gdyby właśnie tak na nie patrzeć to wytworzą się dwa obrazy, w których jeden przepełniony jest nienawiścią, bólem i wielką stratą. Obraz, w którym trudno mówić o prawdziwych i szczerych uczuciach. Bo każdy z bohaterów, który na scenę wychodzi zachowuje się powściągliwie, unika bliższego kontaktu z drugą postacią. Każdy jest zimny i odcięty od świata zewnętrznego. Skupiony na sobie, własnym „ja” i własnych dążeniach. I mimo, że niektórzy ofiarować będą w jakiś sposób te szczere i prawdziwe uczucia to szybko okazuje się, że i one mają jakieś określone zadania pomagające bohaterom w osiągnięciu celu.

Specyficzna relacja rodzinna, która się tutaj wytwarza mocno zahacza o patologiczne rysy. A z jej wnętrza bije taka nienawiść, że nawet publiczność zaczyna nią przesiąkać. Z wielkim zafascynowaniem patrzyłam na grę aktorów, którzy wytrzymali te płonące na scenie emocje, dali się im poprowadzić przez co relacja jaka panowała między ich bohaterami była prawdziwymi nićmi szyta. I powiedzieć inaczej nie można niż, że to był popis prawdziwego aktorstwa. Popis gry, której czasami brakuje na teatralnych scenach. Popis zdobytych umiejętności, które w tym zawodzie odpowiednio poprowadzone gwarantują sukces. A tego wszystkiego dokonali: Ewa Prus, Kamil Studnicki, Michalina Łabacz, Mateusz Kmiecik i Izabela Zwierzyńska.

Pośród tej nienawiści zrodzi się drugi obraz. Obraz rodziny szczęśliwej, spełnionej. Przynajmniej tak próbują siebie pokazać. Od samego początku jasne jest jakie stosunki i relacje w tej rodzinie panują. Od razu wiadomo kto jak działa, kto kim manipuluje i kto na kogo ma jaki wpływ. Wszystko wydaje się podane na tacy. Z łatwą interpretacją rodzinnych problemów. Kiedy jednak losy i poszczególne wątki bohaterów zaczną się przeplatać, na scenie pojawi się przedziwny obraz człowieka, którego wartości moralne już dawno upadły. Oczy otworzą się wszystkim, a te związki jakie między postaciami się stworzą bliskie będą wielu, których my doświadczamy w prywatnym życiu. Zobaczymy, jak bohaterowie pod działaniem innych będą się łamać i pogrążać. Jak z kolei ci prawi i porządni ludzie będą stawać się nikczemnikami chcącymi zdawać tylko ból. I podobnie jak w kilku ostatnich zdaniach poprzedniego akapitu należą się wielkie brawa za takie aktorskie kreacje dla: Filipa Krupy, Marii Sobocińskiej, Bartosza Mikulaka, Lidii Pronobis, Huberta Paszkiewicza i Joanny Balas, bo to dzięki ich grze wiele ludzkich zachowań staje się jasnych, a wiele tajemnic rozszyfrowanych i uzmysłowionych.

Gdyby zaś spojrzeć na ten spektakl jak na spójną całość to relacje jakie między bohaterami się wytworzą będą najtrudniejszymi z jakimi przyjdzie się zmierzyć w życiu. Uczucia i namiętności jakie będą tymi dwoma rodzinami władać przepełnione są obłudą i sztucznością. Żadna z tych relacji nie będzie prawdziwą. Bo przemawiać w nich będzie gra o własne szczęście i własną wygraną. To nie będzie walka z sobą bo bohaterowie są źli do szpiku kości. Pokazują się od najgorszej ze stron pozbawiając jakiegokolwiek współczucia. Są zimni i tak zamierzają działać. Tak w tę grę wchodzą, bo wiedzą, że tylko tak ją wygrają. To będzie walka, która ma udowodnić, że zło potrafi wygrać. Wreszcie, ktoś z wymowną bezpośredniością udowodnił, że człowiek nie jest istotą biedną, że potrafi być bezwzględny jeśli chodzi o jego własne dobro, imię, wygodę. Jan Englert, reżyser, znalazł w tych młodych aktorach klucz to przedstawienia tak wielu skomplikowanych relacji. Poprowadził ich tym torem. I to co zrobił z nimi pozwoliło widzieć w nich realnych bohaterów, a w spektaklu dzieło totalne, mieniące się wielowątkowością i różnymi możliwościami interpretacyjnymi.

/fot. Bartek Warzecha/
Pelikan. Zabawa z ogniem
tekst: August Strindberg
tłumaczenie: Zygmunt Łanowski
reżyseria: Jan Englert
scenografia, kostiumy i światło: Anna Skupień, Katarzyna Szczurowska
asystentki reżysera: Anna Gryszkówna, Michalina Żemła
opracowanie muzyczne: Mirosław Jastrzębski
pianino: Jakub Gawlik
wokal: Ewa Prus
obsada: Ewa Prus, Kamil Studnicki, Michalina Łabacz, Mateusz Kmiecik, Izabela Zwierzyńska, Filip Krupa, Maria Sobocińska, Bartosz Mikulak, Lidia Pronobis, Hubert Paszkiewicz, Joanna Balas

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE