Pod Zamoyskiego 20... [FELIETON]
09:51
Szósty marca, od dziś, będzie dniem pamiętny dla Warszawy i całego jej środowiska artystycznego. Bo oto właśnie na półtorej godziny centrum kultury zostało przeniesione na ulicę Zamoyskiego pod numer 20. Jeśli ktoś już zaczyna szukać w google cóż kryje się pod tym tajemniczym adresem śpieszę z wyjaśnieniem, Teatr Powszechny. Tak, dobrze czytacie. Warszawa na moment miała nowe centrum kultury. I to nie byle jakie, bo odwiedziła go sama Agnieszka Holland. Była nawet Monika Strzępka wraz z Pawłem Demirskim, Paweł Mykietyn, Jacek Poniedziałek czy Maciej Nowak. A obok nich w tłumie dostrzegłam także i Nergala. Taka oto mocna (a włączając w to lidera grupy Behemoth powiem, że ciekawa) ekipa zasiadła na widowni, żeby zobaczyć dzieło, które takie kontrowersje wzbudza. Od którego w polityce i kościele wrze. Na które media zdążyły wylać już wiadro pomyj.
Cóż tu dużo mówić, wszyscy przybyli na Klątwę Olivera Frljića. Być może już ostatnią. Byli też tacy śmiałkowie, którzy stali pod kasą z karteczką: kupię bilet. Nie wiem czy udało się im wejść, bo sądząc po tłumie, który zapełnił widownie wątpię, żeby dodatkowych kilka osób miało się gdzie wcisnąć. Tak na stojąco chociażby, bo miejsc do siedzenia nie było nawet na schodach.
Do Teatru Powszechnego, na Klątwę udałam się i ja spodziewając przed wejściem tłumu skandujących ludzi: „Kultura, nie bluźnierstwa”, „Stop bluźnierstwom” czy innych podobnych haseł. Ku mojemu zaskoczeniu nie było nikogo. Nikt nie krzyczał. Nikt nie próbował powstrzymać mnie przed wejściem do teatru. A co najważniejsze nikt się nie modlił. No i gdzież podziała się ta grupa, która to miała prosić o przebłaganie win dla twórców spektaklu, aktorów w niej grających czy widzów, którzy zdecydowali się (używając przecież swojej wolnej woli), żeby dzieło zobaczyć?
Chyba propaganda – oj przepraszam – nagonka na spektakl przestała już działać i jakoś w tak dziwny aczkolwiek szybki sposób ucichła. Śmiem twierdzić, że krzyczano tylko, kiedy potrzebowano nagrań do telewizji czy jakiś innych mediów. Kiedy trzeba było wywołać niemałą aferę, żeby jakieś doniesienie do prokuratury złożyć. Bo i przecież jakieś trzeba było. Teraz cisza trwa w najlepsze. Aż dziwne, że w tym tygodniu ważniejsze stały się sukienki na premierze jakiegoś filmu czy urodziny jakiejś tam mało znanej gwiazdy, a o Klątwie kompletnie zapomniano. Nawet tak trochę żal mi się zrobiło, że nikt nie chciał przywitać mnie pod teatrem, że przegapiłam ten ważny medialny moment, że na spektakl wybrałam się nie w tym momencie, co trzeba. Cóż wypada mi chyba tylko płakać do poduszki i bić się w pierś wyrażając swój smutek.
Może jednak nie wszystko stracone, a owa cisza zwiastuje burzę? Bo z tego co zdążyłam zauważyć, na Pudelku, tak bardzo wiarygodnym "portalu informacyjnym", pojawił się już artykuł pt. "Po "Klątwie" czas na "Wyzwolenie"? Warszawski Teatr Studio już montuje krzyże na scenie...", sugerujący jakoby najnowszy spektakl Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Studio miał być tym, który po Klątwie wywoła kolejny skandal. Nie wiem czym się sugerowano pisząc ten tekst, ale ja na próbie medialnej jakoś nie dopatrzyłam się znamion zbliżającego skandalu. Raczej powiedziałabym, że dzieło to będzie kolejnym w dorobku reżysera m.in. po Hamlecie, Robercie Roburze czy Kosmosie godnym uwagi.
Może jednak nie wszystko stracone, a owa cisza zwiastuje burzę? Bo z tego co zdążyłam zauważyć, na Pudelku, tak bardzo wiarygodnym "portalu informacyjnym", pojawił się już artykuł pt. "Po "Klątwie" czas na "Wyzwolenie"? Warszawski Teatr Studio już montuje krzyże na scenie...", sugerujący jakoby najnowszy spektakl Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Studio miał być tym, który po Klątwie wywoła kolejny skandal. Nie wiem czym się sugerowano pisząc ten tekst, ale ja na próbie medialnej jakoś nie dopatrzyłam się znamion zbliżającego skandalu. Raczej powiedziałabym, że dzieło to będzie kolejnym w dorobku reżysera m.in. po Hamlecie, Robercie Roburze czy Kosmosie godnym uwagi.
Ale wracają do myśli wiodącej. Pragnę tym którzy są skorzy do komentowania spektaklu i wyrażania swoich opinii na jego temat nie zobaczywszy go, powiedzieć że Klątwa powinna stać się numerem jeden na ich liście sztuk teatralnych bądź wydarzeń wartych zobaczenia. I nie ważne jakie ugrupowanie i jakie poglądy, bo ten spektakl jak żaden inny wnika w naszą codzienność i ten cały rozgardiasz, który mamy na ulicach, w domach – a tak właściwie to w każdym miejscu w Polsce. Może nie nazwę tego dziełem wybitnym i nie wstanę do braw, ale z tym, co Oliver Frljić pokazał musze się zgodzić całkowicie. I tutaj, tak publicznie podziękować mu za te emocje, których mi dostarczył i za to, że dał możliwość skonfrontowania się z sobą i własnymi poglądami.
0 komentarze