42. Opolskie Konfrontacje Teatralne - dzień II [RELACJA]
13:35Opolskie Konfrontacje Teatralne trwają w najlepsze. Drugi dzień przyniósł etiudę z Akademii Teatralnej w Warszawie, spektakl Książę Niezłomny Pawła Światka oraz Jam Jazz Session. Dużo działo się na scenie i poza nią, zwłaszcza, że pospektaklowe spotkanie z twórcami sztuki Juliusza Słowackiego dość nieoczekiwanie zmieniło swój tor
Drugi dzień 42. Opolskich Konfrontacji Teatralnych otworzyła etiuda z Akademii Teatralnej w Warszawie w reżyserii Karoliny Szczypek. Utwór oparty na opowiadaniu Iwaszkiewicza Tatarak. Główną bohaterką jest Marta (Ewa Skibińska), kobieta już nie młoda ale tęskniąca za tymi czasami. Rozpamiętująca to co było kiedyś. Pragnąca przywrócić to co miała kiedyś. Swoją postawa aż krzyczy o tym jak bardzo rozżaloną jest osobą. W jakiej monotonii żyje. Jak bardzo chciałaby cofnąć się kilkanaście lat wstecz. Podczas rozmowy ze swoim przyjacielem (Krzysztof Kumor) wspominając dawne czasy, w jej opowieściach wybrzmiewa niewyobrażalna tęsknota za młodością. Stykając się z nią na codzień popada w jakiś dziwny stan letargu, który nie pozwala przestać jej marzyć o zdobyciu chociażby skrawka czegoś co da jej możliwość znów poczuć się piękną i młodą.
W Bogusiu (Mateusz Burdach), chłopaku poznanym na plaży, odnajduje to za czym tęskni. I to jego pragnie uwieźć, bo wierzy że tylko tak odzyska swoją dawną witalność. Wierzy w to, że zmarszczki znikną, ciało nie będzie już tak obwisłe, a młodzieńcza witalność powróci. Ewa Skibińska w roli Marty idealnie wpisała się w iwaszkiewiczowską postać. Trudno już zobaczyć w tej bohaterce kogoś innego niż grającą ją aktorkę. Skibińska była subtelna ale w swoich oczach miała pewne szaleństwo, które dotknęło jej bohaterkę. Zagrała prawdziwą damę, którą przytłaczają czasy w których żyje i czas dla którego żyje, aczkolwiek w tym wszystkim pokazywała swoją zwyczajność każdej kobiety, która traci swoje piękno. U jej boku zobaczyliśmy Przemysława Bluszcza, jako męża. Mężczyznę całkowicie wycofanego, który swoje życie straci właśnie przez żonę, na którego nie czeka już szczęście u boku tej kobiety. Ale mimo wszystko trwa przy niej, być może widząc w tym jakąś wyższą konieczność.
Z obrazu Iwaszkiewicza, w którym udało uchwycić się całą istotę jego opowiadania oraz istotę człowieka jego pragnień i zgubnych oczekiwań przenieśliśmy się do dzieła Juliusza Słowackiego Książę Niezłomny. W sztuce tej Paweł Świątek mierzył się z utworem wieszcza ubogacając go o silne rysy współczesności i wiele odwołań do wyborów indywidualnych jednostek. Pozbawił Księcia Niezłomnego jego prawdziwej intencji, gdzieś po drodze gubiąc też charakteryzującą go niezłomność i zostawiając po prostu otwarte zakończenie, jako przystanek w drodze do działań wielkich. Więcej o spektaklu tutaj.
Może dzieło Pawła Świątka nie jest doskonałe i lepiej odnajduje się w przestrzeni Teatru Jaracza w Łodzi niż opolskim teatrze, ale mimo wszystko ma swój konkretny wydźwięk ubogacony niezwykłymi kostiumami i świetną muzyką. I tego nikt mu nie odbierze. Rozumiem, że dla niektórych to dzieło może być zbyt przytłaczające, a widz nieprzyzwyczajony do takich „eksperymentów” jakoś zagubiony w jego formach i strukturze, ale nazywanie Księcia Niezłomnego Świątka porażką artystyczną, chyba nie jest odpowiednim określeniem, a na miejscu to już nie jest w ogóle. Nie dla twórców i wszystkich osób, które na ten spektakl pracowały. Bo mimo wszystko, chociażby nie wiem za jak złe to dzieło można by było uznać, znajdą się w nim elementy naprawdę świetne i godne uwagi. Dlatego nie godzę się i głośno protestuję, aby swoje niezadowolenie wyrażać poprzez mówienie aktorom wprost, że ten spektakl był ich artystyczną porażką.
Każdemu chyba zdarzają się lepsze i gorsze dni, a spektakl jako żywa materia zawsze może być i jest inny. Na deskach opolskiego teatru, szczerze mogę powiedzieć, że nie zachwycił mnie zbytnio ten spektakl, nie tak jak w swoim macierzystym teatrze. Bo po zobaczeniu go w Teatrze Jaracza w Łodzi wyszłam po prostu zachwycona. W szczególności warstwą wizualną i muzyką, którą stworzył Dominik Strychalski. Ale atmosfera została ostudzona kiedy rozpoczął się Jam Jazz Session, wydarzenie towarzyszące festiwalowi, którego celem było zaprezentowanie fundamentalnej istoty grania jam session. Można nie być fanem takiego brzmienia, ale to wykonanie zasługuje na piątkę z plusem, co zresztą widać było po rozbawionej publiczności. I z takimi emocjami upłynął dzień drugi festiwalu.
Informacje o etiudzie:
TATARAK (etiuda na motywach Tataraku J. Iwaszkiewicza)
reżyseria oraz adaptacja sceniczna : Karolina Szczypek
scenografia oraz kostiumy : Zofia Jocek i Karolina Szczypek
reżyseria światła: Miguela Nieto
obsada: Ewa Skibińska, Krzysztof Kumor, Przemysław Bluszcz, Mateusz Burdach (II rok WA AT)
*Egzamin I roku WR AT pod opieką mgr. Mateusza Bednarkiewicza
0 komentarze