42. Opolskie Konfrontacje Teatralne - dzień III [RELACJA]
13:01Trzeci dzień Opolskich Konfrontacji Teatralnych okazał się wyjątkowy. I chyba nie przesadzę mówiąc, że magiczny. Bo na scenie Wesele Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Jakuba Roszkowskiego, ze znakomitą obsadą. Zaś zwieńczeniem tej wyjątkowej sztuki okazał się koncert Stanisława Soyki
Już prawie połowa. W trzecim dniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych działo się chyba najwięcej i najlepiej. A wszystko zaczęło się od wyjątkowego spektaklu Wesele w reżyserii Jakuba Roszkowskiego. Sztuki, w której oprócz aktorskich umiejętności ważną rolę odegrały lalki. To one przyczepione do ciał aktorów stały się pierwszoplanowymi bohaterami. Nie sposób było oderwać od nich wzroku. Nie sposób było przestać patrzeć na to w jaki sposób zlewają się z ciałami aktorów i grają wraz z nimi. Ale o samym spektaklu napiszę więcej, dużo więcej. Bo był niesamowity i hipnotyzujący. I zasługuje na coś więcej niż tylko kilka prostych słów.
Trochę gorzej zadziało się na spotkaniu pospektaklowym. Taka mała utarczka słowna, którą w pełni rozumiem. Ba, nawet uważam że była potrzebna. Bo to już któreś z kolei spotkanie poruszające tematy polityczne. Wiadomo w obecnych czasach i społecznych nastrojach temat potrzebny i bardzo na chodzie, ale kiedy na siłę próbuje się wyciągnąć od reżysera czy aktorów grających w spektaklu jak bardzo było politycznie to robi się aż niesmacznie. Polityka nie wygląda z każdego zakamarka sceny, a prezentowane sztuki mają większą wartość i więcej do powiedzenia. Ale rozumiem nie wszyscy są w stanie to docenić. Nie w stanie są też przygotować się do rozmowy na dobrym poziomie i poza zadawaniem pytań co reżyser miał na myśli i „jak się grało” nie wymyślić nic bardziej sensowniejszego.
Ostudzić emocje udało się Stanisławowi Soyce, którego koncert grany był na Dużej Scenie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Zrobiło się bardzo nastrojowo, a najbardziej znane utwory artysty niosły się po widowni. Publiczność nie mogąc już spokojnie usiedzieć na swoich miejscach dołączyła i swój głos i zaczęła śpiewać. W takich aranżacjach, z taką realizacją świateł nawet mnie udało się wzruszyć. Przez co w takim trochę melancholijnym nastroju z piosenkami Soyki wróciłam do hotelu. A teraz znikam na kilka dni z Opola, aby odwiedzić parę warszawskich teatrów, ale wrócę! Przecież zakończenia przegapić nie mogę.
0 komentarze