Belfer, reż. Michał Kwieciński
13:09Na powrót trafimy na wykładową salę znaną z czasów szkolnych, gdzie nieznany nam nauczyciel opowiadać będzie historię swojego życia. Ale nie będzie to typowa opowieść, a główny bohater nie będzie typowym belfrem, ponieważ zawód zmusił go do wykonania pewnego czynu, któremu należy przypiąć etykietkę z napisem: zło. Na scenie w znakomitej roli Wojciech Pszoniak
/fot. materiały prasowe Teatru Mazowieckiego/
A ty co myślałeś o swoim nauczycielu od literatury? Jeśli podążymy śladem bohatera sztuki Belfer w reżyserii Michała Kwiecińskiego to na pewno nie było to nic dobrego. Wymagający wykładowca, tony literatury do przeczytania i do tego wciąż te same nudne epoki do zapamiętania. Materiału co niemiara, a młodość ciesząca się swoimi prawami jakoś do książek nie chciała zaglądać. Przeważnie znamy tę jedną stronę, bo sami zmagaliśmy się z tym przedmiotem w szkolnych ławkach. Nie myśląc nigdy jak to jest po tej drugiej stronie. Tym razem aby nieco role odwrócić poznamy całą prawdę o belfrach. O tym jak postrzegają swoich uczniów, z jakimi problemami zmagać się muszą przychodząc do pracy i dlaczego właściwie wybrali taki a nie inny zawód. Na scenie Wojciech Pszoniak, który grając jednego z takich nauczycieli opowiadać będzie o tym co go spotkało z tego tytułu. Historia ta będzie tyleż śmieszna co tragiczna z racji tego, że dawno temu 17 lutego stała się rzecz straszna, która bohatera zmusiła do czynu niegodnego ani nauczyciela ani żadnego innego człowieka. Ale jakież to będzie intrygujące dochodzić stopniowo do tego co stało się tego pamiętnego dnia i jakiż będzie szok kiedy dowiemy się do czego nauczyciel był zdolny.
Nie dziwi fakt, że widzowie stawali się tutaj uczniami ponieważ scenografia właśnie tak była przygotowana. Duże biurko i tablica, do której co raz podchodził bohatera rysując pewne schematy mające scharakteryzować zdobytą wiedzę na temat nauczania i uczniów. Było bardzo minimalistycznie nie tylko od strony wizualnej, ale również muzycznej. Muzyką miał stać się tutaj głos Wojciecha Pszoniaka. Aktor celowo wciąga nas w swoją grę. Burzy czwartą ścianę i zaczyna prowadzić coś na wzór wykładu. W tym układzie to publiczności przysługuje rola uczniów, którzy nie tak jak za czasów szkolnych, nudząc się, tylko z wielką uwagą słuchają tego co bohater chce przekazać. I należy wstać i przyklasnąć w jaki sposób to robił. Bo Wojciech Pszoniak zawładnął po prostu sceną. Dawał niebywały popis swojego aktorskiego doświadczenia, tak że nie sposób było oderwać od niego własnej uwagi, a wzroku tym bardziej. Żonglował emocjami jakie towarzyszyły jego bohaterowi oraz historiami które nieoczekiwanie przydarzały się mu w życiu. Był pewny tego co robi i jak ma to zagrać, aby publiczność reagowała w taki a nie inny sposób. Dzięki temu jego monodram stał się wspaniały, jakby ten tekst i ta rola pisane były właśnie dla Wojciecha Pszoniaka.
Belfer
autor: Jean-Pierre Dopagne
przekład: Bogusława Frosztęga
reżyseria: Michał Kwieciński
scenografia i kostiumy: Irena Biegańska
obsada: Wojciech Pszoniak
0 komentarze