Pożar w Burdelu - Trauma Travel, reż. Michał Walczak
11:40Wakacje. Ten błogi czas, w którym przede wszystkim króluje odpoczynek, liczne wyjazdy i relaks. Na masową skalę rozpoczynają się wtedy walki o urlop w pracy oraz walki o idealną pogodę na tenże czas. A komu już uda się stoczyć ten bój i wyjść z niego zwycięsko to następuje etap kolejny, czyli wnikliwe szukanie miejsca swojego wielkiego wakacyjnego odpoczynku. I tu z pomocą przychodzi last minute - wielkie wybawienie dla tych niewiedzących co zrobić ze swoim wolnym czasem albo dla tych, którzy chcą na wakacjach oszczędzić jak najwięcej
/fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska/
U Michała Walczaka w spektaklu Trauma Travel okazuje się, że last minute to idealna opcja dla Polaków, a żeby kategorię tę jeszcze bardziej zawęzić to dla warszawiaków mieszkających na Wilanowie, którym to wydaje się że złapali Pana Boga za nogi, a mieszkanie w takiej okolicy i status mieszkańca miasta stołecznego Warszawy wygrali na loterii. Typowe lemingi, można dorzucić z powszechnego slangu, czyli osoby które z mniejszych miasteczek lub wsi przyjechały do stolicy udawać wielkich mieszczan. W spektaklu nie trudno będzie wyłapać z jakiej to też grupy ludzi przyjdzie śmiać się widzom, kogo dodatkowo obśmiać za stawanie się typowym Januszem czy Grażynką. Wszystko powiedziane będzie wprost, a nawet podrasowane dodatkowo, żeby czasem nikomu nie umknęło, że komedia ta, to zbiór wszystkich prześmiewczych anegdot na temat naszej polskości, Polski i Polaków. I chyba jak mało kto twórcy Pożaru w Burdelu z taką wnikliwością zaobserwowali rzeczywistość, a potem przenieśli ją na teatralne deski trafiając w punkt we wszystkie aktualne sprawy, wydarzenia czy sytuacje, które zaprzątają nam głowę.
Dostało się wszystkim lastowiczom, zwolennikom bądź przeciwnikom obecnej polityki kraju, wielkim patriotom i tym co przed tym patriotyzmem uciekają. Dostało się też zwykłym śmiertelnikom, którzy to próbują w całej tej sytuacji być neutralni. I co by nie mówić było bardzo multi-kulti z uwzględnieniem wszystkich społecznych nastroi. Więc wyobraźcie sobie ile to wątków musiało przetoczyć się przez ten spektakl, skoro obecne czasy to niekończąca się brazylijska telenowela. I jeśli ktoś zastanawia się jeszcze czy mieszając tyle różnych tematów można zrobić dobry spektakl, to spieszę z odpowiedzią, że tak właśnie się stało. Spektakl Trauma Travel okazał się strzałem w pięćdziesiątkę, idealną parodią przy której każdy może się pośmiać i dobrze zabawić. Przy której chyba wszyscy niezależnie od poglądów jednoczą się i wspólnie, z wielkim zainteresowaniem, śledzą losy bohaterów. A i śledzić było kogo. Bo jak się okazuje Trauma Travel to wycieczka promem, której głównym celem nie jest zapewnienie osobom biorącym w niej udział miłych wakacji tylko doprowadzenia ich na skraj rozpaczy poprzez uwolnienie wszystkich traum ich życia.
Dostało się wszystkim lastowiczom, zwolennikom bądź przeciwnikom obecnej polityki kraju, wielkim patriotom i tym co przed tym patriotyzmem uciekają. Dostało się też zwykłym śmiertelnikom, którzy to próbują w całej tej sytuacji być neutralni. I co by nie mówić było bardzo multi-kulti z uwzględnieniem wszystkich społecznych nastroi. Więc wyobraźcie sobie ile to wątków musiało przetoczyć się przez ten spektakl, skoro obecne czasy to niekończąca się brazylijska telenowela. I jeśli ktoś zastanawia się jeszcze czy mieszając tyle różnych tematów można zrobić dobry spektakl, to spieszę z odpowiedzią, że tak właśnie się stało. Spektakl Trauma Travel okazał się strzałem w pięćdziesiątkę, idealną parodią przy której każdy może się pośmiać i dobrze zabawić. Przy której chyba wszyscy niezależnie od poglądów jednoczą się i wspólnie, z wielkim zainteresowaniem, śledzą losy bohaterów. A i śledzić było kogo. Bo jak się okazuje Trauma Travel to wycieczka promem, której głównym celem nie jest zapewnienie osobom biorącym w niej udział miłych wakacji tylko doprowadzenia ich na skraj rozpaczy poprzez uwolnienie wszystkich traum ich życia.
Mówiąc najprościej jest to wycieczka, która ma ośmieszyć każdego kto odważył się na statek wsiąść. A sprawcą tego całego zamieszania okazuje się być Trauma, córka wielkiego Hardcora, który to stworzył fabrykę produkującą nacjonalistów. Zresztą, który to stworzył także i ją, ale skoro okazało się że doktor umiera to córka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i jeszcze raz się dobrze zabawić. Jej eksperyment najbardziej dotknie Paulę i Zdzisława, którzy uciekając od polityki i swojego doczesnego życia pojadą na wycieczkę, która zamieni się w ich największy koszmar. I tak próbując uciec od swoich traum i problemów wpadną wprost w ich sidła. A żeby widza nie zanudzić, bądź nie zadręczyć „powagą” poruszanych tematów spektakl przybierze formę musicalu, ale to w tak dobrym stylu, że zapewne niejednemu widzowi zdarzy się zanucić utwór wraz z bohaterami sztuki, zaś po opuszczeniu widowni zaśpiewać, któryś z nich. W mojej głowie nie tylko wykonywane piosenki, ale wciąż nadziwić się nie mogę skąd u twórców Trauma Travel taka wnikliwa zdolność obserwacji otaczającego nas świata. I taka umiejętność przystosowania tych wydarzeń do teatralnych wymogów. Szok i niedowierzanie, ale przy tym ogromna radość, że ktoś taki w środowisku teatralnym istnieje.
/fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska/ |
Trauma Travel
Wszystkie spektakle są grane gościnnie w Teatrze WARSawy
scenariusz, reżyseria: Michał Walczak
choreografia: Bartosz Figurski
scenografia: Marta Kodeniec
kostiumy: Diana Szawłowska
muzyka: Wiktor Stokowski, Michał Górczyński
realizacja akustyczna: Mateusz Skalski
światło i odbicia: Tadeusz Perkowski
obsada: Monika Babula, Lena Piękniewska, Karolina Bacia, Tomasz Drabek, Mariusz Laskowski, Filip Kosior, Wojan Trocki, Twoja Stara oraz special guest star: Katarzyna Kwiatkowska i Buba Badjie Kuyateh
0 komentarze