Misterny plan. Recital Marcina Januszkiewicza
16:45Nowa Energia w piosence to był wieczór, w którym można było posłuchać nowych, znacznie odległych od znanych dotychczas, aranżacji utworów Agnieszki Osieckiej, które wykonywał Marcin Januszkiewicz. Niegdyś bardziej znany teatralnie, teraz znany również i muzycznie, pewnym krokiem stanął przed publicznością, aby dostarczyć im niezapomnianych wrażeń. I zapewnić mogę, że obok jego głosu i aranżacji nikt nie przejdzie obojętnie
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy doszło do mojego z nim spotkania. To był spektakl Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku w reżyserii Agnieszki Glińskiej. Spektakl zniewalał tak samo jak aktorska gra, w tym gra również i jego. Potem, właściwie to na kilka lat, zniknął dla mnie ze sceny. Przypadkowo widziałam go w Hamlecie Macieja Englerta. I znowu nic. Cisza. Pustka. Aż wreszcie na dobre przypomniał o sobie w sztuce Dziecię Starego Miasta w reżyserii Ceziego Studiaka. Przypomniał o sobie aktorsko i wokalnie. Na tyle, że zastygłam przez moment. Bo oprócz muzycznych spektakli urzeka mnie również dobry głos, a Marcin Januszkiewicz go ma. To z niego płynęła muzyka, którą dało się słyszeć w krótkim fragmencie spektaklu, a z tej muzyki cały wachlarz emocji, który docierał do widza. Byłam oczarowana, dlatego z tak wielką przyjemnością wybrałam się na recital Nowa Energia w piosence | Marcin Januszkiewicz, gdzie usłyszeć można było nowe interpretacje utworów Agnieszki Osieckiej.
Marcin Januszkiewicz nie szczędził sił ani głosu, aby w różnych wariantach przedstawiać swoją wizję prezentowanych utworów. Nie potrzeba mu było do tego wymyślnych scenografii, wielkich słów, które musiałby wypowiadać na scenie. Wystarczyła po prostu muzyka. Wraz z Jackiem Kitą, Łukaszem Czekałą, Bartkiem Serafinowiczem i Piotrem Domagalskim stworzyli aranżacje, których nie tylko dobrze się słuchało, ale takie z którymi się również dobrze żyło przez blisko dwie godziny. Ich utworami przesiąkało całe Studio im. Agnieszki Osieckiej w Warszawie. Ich utworami przesiąkali wszyscy widzowie – dlatego też nie dziwi wcale, że bis był tak bardzo długi. Jakby nie chciano pozwolić aktorowi opuścić sceny. Jakby oczekiwano wręcz, żeby Marcin Januszkiewicz przeciągnął swój występ i umili jeszcze, choć na krótką chwilę, wieczór całej publiczności.
Barwę głosu ma niesamowitą, dlatego na samą myśl o płycie, w której wykonywać będzie nowe aranżacje utworów Osieckiej, czuć powiew radości i optymizmu. Zresztą on tym optymizmem zaraża nie tylko głosem, ale również swoją osobą. Może nie jest na scenie charyzmatyczny, nie porywa tłumów do wielkiej zabawy i jeszcze większej fety, ale kiedy tylko wychodzi na scenę to zawłaszcza ją sobie całą. Jest to jednak układ partnerski. On i scena stają się wspólnikami i za obopólną zgodną zaczynają wdrażać swój misterny plan w życie. Plan, w którym to muzyka dyrygować będzie warunki. Zaś Marcin Januszkiewicz przekazywać wszystkim, którzy go słuchają ogromnej dawki emocji, w tym największe pokłady swojej artystycznej wrażliwości i uczuciowości.
0 komentarze