Trzy siostry, reż. Grzegorz Chrapkiewicz
15:27Zamiast przykładnie usadzić publiczność na widowni postanowiono ograniczyć ilość miejsc i umieścić wszystkich na scenie. I takim oto prostym zabiegiem udało się odsunąć widza tak właściwie od wszystkiego. Izolacja przebiegła bardzo pomyślnie, bo nie dość, że zmieniono miejsca oglądania sztuki to jeszcze oddzielono kotarą scenę od tej właściwej widowni. Dzięki temu widz stał się naocznym świadkiem wydarzeń w domu Iriny, Maszy, Olgi i ich brat Andrieja
/fot. Vova Makovskyi/
Od teraz wszystko, co zadziać miało się na scenie, każde padające słowo, każdy gest miał pozostać na dobre zapisany w głowach odbiorców. Tak, aby dobrze zapamiętali co też w tym rodzinnym domu dzieje się niedobrego. Zadbano oto, aby akcji nie było tutaj w ogóle, aby każdy z bohaterów był drugoplanowy i w końcu, aby oddalić ważność dnia dzisiejszego od życia każdej z postaci. Stąd każdy z bohaterów, który pojawia się na scenie przynosi nowy problem i nowy wątek do poruszenia. Padnie przy tym wiele słów o zatraceniu się w codzienności życia, o nieszczęściach i ogromnym żalu, który dotknął każdego odwiedzającego dom sióstr. I śmiem twierdzić, że korzystając z tych zabiegów oszczędzono autora Trzech sióstr, Czechowa. Oszczędzono go bardzo, bo bardzo dokładnie starano się odzwierciedlić jego dzieło.
I to, co powstał spektakl, w którym nie skupiono się jedynie na kreacjach aktorskich, ale również na scenografii, która nie tylko grała tłem dla świata bohaterów, ale również wiodła prym we wszystkich tych historiach. Jej kolor wprowadzał w nastrój zadumy już od samego początku. Nie trudno było zauważyć, że sami bohaterowie, ubrani w stonowane kostiumy chcieli się z tym tłem zjednać. By stać się niewidocznym dla widza i samych siebie. Za bardzo przytłaczało ich życie i śmierć, która przez przywoływane wspomnienia słyszalna była z każdego miejsca tego domu. Najbardziej wymowne jednak stały się okna. Trzy okna dedykowane każdej z sióstr, które udowadniają że ta szklana szyba oddziela kobiety i ich dom od tego co inne i co na zewnątrz. Od marzeń i pragnień. Od tego, czego boją się dotknąć i spróbować.
Będzie to spektakl niezwykle melancholijny i smutny o życiu, przed którym nie da się uciec. Do którego wszyscy zainteresowani zostali w jakiś sposób zmuszeni. To życie wspomnieniami jest na barkach wszystkich zainteresowanych. Nie potrafią oni zapomnieć o tym co było, nie potrafią uwolnić się od tego co ich przez to spotkało. Są bierni w swych działaniach, a wszystko opierają wyłącznie na słowach, które tak właściwie niewiele wnoszą do ich życia. Aktorzy, którym przyszło grać poszczególne postacie emocje swoich bohaterów próbują pokazać w postawach i tonie słów, który odgrywa tutaj ogromną rolę. Nie wszystko jednak toczy się po ich myśli, a ważność życia tych bohaterów zda się ich nieco przytłaczać. Oczywiście były w tym spektaklu perełki, jak choćby Mateusz Kmiecik (naprawdę świetny). Niestety jednak widać było dużą dysproporcję pomiędzy rolami kobiecymi i męskimi. Co w ostatecznym rozrachunku wpłynęło na odbiór całego spektaklu.
/fot. Vova Makovskyi/ |
Trzy siostry
tekst: Anton Pawłowicz Czechow
tłumaczenie: Agnieszka Lubomira Piotrowska
reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz
scenografia: Jan Kozikowski
obsada: Eliza Rycembel, Agata Różycka, Dominika Kryszczyńska, Hanna Skarga, Zofia Domalik, Dawid Ściupidro, Kamil Suszczyk,Henryk Simon, Marcin Bubółka, Mateusz Kmiecik
* Spektakl warsztatowy zrealizowany podczas zajęć z „Pracy nad rolą” pod opieką prof. Grzegorza Chrapkiewicza oraz asystenta Adriana Zaremby w semestrze zimowym w roku akademickim 2016/2017.
0 komentarze