Harper, reż. Grzegorz Wiśniewski
13:39Spektakl Harper w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, mimo świetnie przygotowanej scenografii, pokazał z jaką łatwością można na teatralnych deskach odbierać ważność występującym postacią. Jak można uczynić z nich niewiele znaczących bohaterów, dla których cel właściwy przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Zaczyna się od tytułowej bohaterki, a później roztacza na całą resztę czyniąc sztukę mało ciekawą w odbiorze
/fot. Krzysztof Bieliński/
Harper (Magda Grąziowska) to kobieta, która poświęciła całe swoje życie rodzinie i pracy. Podporządkowała się dobrze znanym normom, rezygnując przy tym z własnego szczęścia i marzeń. Kiedy ją poznajemy jest na rozstaju dróg, z których jedna ma uczynić z niej jeszcze lepszą matkę, żonę i pracownicę, druga z kolei dać jej szanse na odzyskanie dawnej siebie. Plan na takie działania przychodzi jednak pod wpływem dość tragicznych wydarzeń. Ojciec Harper ciężko choruje, a ta postanawia po wielu latach (w końcu) go odwiedzić. Najpierw jednak musi zmierzyć się ze swoim szefem (Wojciech Niemczyk), którego jej sytuacja nie obchodzi wcale. Ma zostać w pracy i koniec. Kiedy zaś poznajemy jej życie rodzinne, widzimy że też nie jest usłane różami, tylko piętrzy się na nim cały stos spraw nierozwiązanych, trudnych i bolących. Harper w końcu postanawia rzucić wszystko i wreszcie zrobić coś, co sama chce. Napotykając na swojej drodze różne osoby zmienia się. Staje się wreszcie kobietą wolną i mogącą decydować o sobie. I to właśnie ta przemiana powinna być głównym wątkiem całego spektaklu. Powinna stanowić wyjście do opowieści o kobiecie, która podnosi się po wielu traumach i niezależnie od doświadczeń, jakie dźwiga przewartościowuje wszystko i staje się kimś zupełnie innym. Grzegorz Wiśniewski rezygnuje jednak z tego i próbuje nadać ważność każdej z zaistniałych sytuacji. I zamiast jednego głównego bohatera wszystkich takimi uczynić. To spłaszczy sztukę do takich rozmiarów, że stanie się niewiele znaczącą opowieścią o jakiś tam ludziach, którzy są przegrani w swoim życiu, a widz w żaden sposób nie dowie się dlaczego tak jest.
I tak okazało się, że w całości sztuka ta skorzysta tylko z dwóch ciekawych zabiegów (początkowa scena rozmowy z szefem i spotkanie Harper z dziennikarzem-ćpunem), a resztę złoży na grze aktorów, którzy męczyć się będą musieć ze swoimi bohaterami. Przy czym, niewiele potrafić będą uczynić z tym sami, bo postacie które muszą kreować okazują się przerastać ich umiejętności. Ich bohaterowie stracą przez to wiele z własnej emocjonalności. Staną się bezbarwną masą, która nie potrafi przybrać żadnych kolorów. Ani pokazać się z żadnej strony. Uderzy to w całość obejmując przy tym również scenografię, projekcje i muzykę. A tak naprawdę każda z tych części okaże się tutaj dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Nie trudno nie zachwycić się tutaj scenografią, która wyraźnie stara się oddzielać życia poszczególnych bohaterów. A jej podział na dwie części torami kolejowymi idealnie wmiesza się w ważność ich bycia na scenie. Bo te tory jako symbol podróży, mają być symbolem podróży każdego z bohaterów. A oni tę podróż odbywać będą naprawdę, tylko że w takiej reżyserii będzie ona niemiłosiernie trudno dostrzegalna.
/fot. Krzysztof Bieliński/ |
Harper
tekst: Simon Stephens
tłumaczenie: Małgorzata Semil
reżyseria: Grzegorz Wiśniewski
konsultacja dramaturgiczna: Jakub Roszkowski
scenografia, wideo, reżyseria światła: Mirek Kaczmarek
opracowanie muzyczne: Rafał Kowalczyk
asystent reżysera, inspicjent-sufler: Maria Bielińska
obsada: Magda Grąziowska, Wojciech Niemczyk, Adrian Brząkała, Artur Słaboń, Anna Antoniewicz, Joanna Kasperek, Krzysztof Grabowski
*Spektakl prezentowany na 10. Międzynarodowym Festiwalu Boska Komedia.
0 komentarze