Oriana Fallaci, reż. Ewa Błaszczyk

06:56

Jej postać znana była całemu światu. Dziennikarka z krwi i kości. Mistrzyni zadawania celnych pytań. Nieustraszona prowokatorka. Taka w największym skrócie była Oriana Fallaci. Wzór do naśladowania, którym bez wątpienia pozostanie na zawsze. Wzór, którego imię i osobę na scenę przenosi Ewa Błaszczyk w swoim najnowszym monodramie

/fot. Krzysztof Bieliński/

Życie dziennikarki było tak wielobarwne, że prawdopodobnie można by było zrobić o nim nieskończoną ilość spektakli i za każdym razem byłoby to coś nowego, innego, świeżego. Zamiast jednak sztuki z wieloma aktorami, piękną i zmieniającą się scenografią, efektownymi kostiumami, na scenie tworzy się niezwykle kameralne widowisko. Tajemnicze i zajmujące miejsce, w którym Ewa Błaszczyk opowie o niewielkim kawałku życia Oriany Fallaci. Aktorka nie sili się na ubarwianie swojej opowieści, bo najbardziej zależy jej na utrzymaniu uwagi widza na sobie i temacie, którego się podejmuje. Na tym, aby mógł on wczuć się w opowiadaną historię i poznać inny, ale równie prawdziwy wizerunek Fallaci. Wizerunek kobiety samotnej i zagubionej. Nieszczęśliwej w miłości. Spotkanie, które aktorka proponuje jest niezwykle intymne i prawdziwe. Ewa Błaszczyk porywa odbiorcę w swoją opowieść i przeprowadza po najsmutniejszych uczuciach. Żal i samotność, które proponuje były w stanie zawładnąć całą salą. Ja weszłam w ten spektakl i pogrążałam się w każdej emocji, którą aktorka proponowała. Ciężko mi było nawet oderwać od niej wzrok, przestać podążać za słowami, które wypowiadała. Bo w momencie kiedy Błaszczyk zaczyna swój monolog inny świat traci na znaczeniu. Liczy się wyłącznie scena i to co jest tu i teraz.

Ten monodram stał się jak żywa cząstka człowieka, która potrafi rozśmieszyć, ale również zadać ból. Możesz poczuć w nim smutek, którym sama dziennikarka była przepełniona. Możesz poczuć całą falę uniesień, które przeżywała w swojej miłości. Może również poczuć jej emocjonalny i psychiczny stan, kiedy życie zaczynało tracić na znaczeniu. I do tego tak intymnego spotkania wystarczył zaledwie niewielki stolik. I dobrze przygotowana realizacja światła (Dariusz Zabiegałowski). Raz w cieniu raz w blasku, w świetle reflektorów lub bez nich, tak Ewa Błaszczyk prezentowała swoją bohaterkę. Zawsze jednak dbając o szczegóły, o najdrobniejsze elementy, które mogły to bliskie spotkanie zaburzyć. Bo aktorce zależało, aby klimat tajemniczości pozostał na scenie i tylko podczas trwania sztuki ale również po jej zakończeniu. I tak się dzieje, bo sama Błaszczyk potrafi przenieść swoją opowieścią do świata, który proponuje. I wykorzystując przy tym swoje aktorskie umiejętności zahipnotyzować widza i prowadzić za rękę po wszystkich zabiegach inscenizacyjnych, które proponuje. Nie trudno powiedzieć, że aktorka na tej scenie stała się królową. To ona rozdysponowuje czasem widza i nie pozwala mu odbiegać daleko myślami. Może dlatego ten spektakl tak porywał i inspirował. Był monodramem, który ogląda się z wielkim zafascynowaniem.

/fot. Krzysztof Bieliński/
Oriana Fallaci
reżyseria: Ewy Błaszczyk
tekst: Remigiusz Grzela
koncepcja inscenizacyjna: Zbigniew Brzoza
reżyseria światła: Dariusz Zabiegałowski
muzyka: Jacek Grudzień
projekcje: Anna Zuzanna Błaszczyk
kierownik produkcji: Justyna Pankiewicz
obsada: Ewa Błaszczyk

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE