Nad Czarnym Jeziorem, reż. Iwona Kempa
12:35Spektakl Nad Czarnym Jeziorem w reżyserii Iwony Kempy stał się trudną opowieścią o ludziach zagubionych we własnym życiu. Pozbawieni radości i jakiejkolwiek nadziei na przyszłość zaczęli snuć się po swoim życiu bez celu. Kurczowo trzymając w garści przeszłość, która niby miała do nich powrócić
/fot. Bartek Warzecha/
Oni po prostu nie potrafili pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby, wciąż na nowo rozdrapując rany. Wciąż na nowo próbując wrócić do tego co było, do radości którą kiedyś mieli. Nie potrafili dostrzec nawet, że ich życie nie ma już najmniejszego sensu. Że wszystko się popsuło i jest nie tak. Po kilku latach staną naprzeciw siebie. Czwórka ludzi całkowicie pogubionych i załamanych. Na nowo spróbują wyjaśnić swoje wątpliwości, może ten ostatni raz wrócić do tragicznych wspomnień. Spróbują i jak się okaże nie dają rady, ale ich dialog będzie znaczący. Będzie miał nie tylko widzowi wyjaśnić dramat dwóch rodzin, ale przede wszystkim pomóc bohaterom rozliczyć się ze swoim życiem. Bo przecież stopień zakłamania, w który popadli nie jest znany nikomu poza nimi samymi.
To z czym przyjdzie zmierzyć się bohaterom, a co za tym idzie również widzom nie będzie wcale łatwe. Bo ten obraz, który zostanie nakreślony będzie tak przesiąknięty smutkiem, że widz mimowolnie będzie w niego wpadać i się w nim pogrążać. Zacznie żyć z bohaterami, chłonąć ich słowa i domagać się rozwiązania tego całego dramatyzmu, który na niego spadnie. A ciężko będzie to zrobić, bo każda rzecz każde słowo w tym spektaklu, każdy element będzie krzyczeć i wołać o pomoc. Nawet scenografia idealnie wpisze się w życie postaci. Niby okraszona bielą pod odpowiednim oświetleniem zacznie wyraźniejszą kreską podkreślać poszczególne opowieści. Wyróżniać bohaterów, jednocześnie wskazując w jakim momencie życia właśnie się znajdują. To może wydawać się absurdalne, ale światło które przygotuje Mateusz Wajda, będzie po prostu lustrem dla tych bohaterów i dla widza, który jaśniej i przejrzyściej będzie mógł się przyjrzeć tym postacią. Zaś biel przestrzeni stanie się dla nich czystą kartką, którą będą mogli albo zapełnić na nowo albo podrzeć na drobne kawałki.
Agata Kulesza i Magdalena Schejbal, Wojciech Brzeziński i Sławomir Maciejewski zagrają rodziców, którzy po stracie swoich dzieci spróbują jeszcze utrzymać się na nogach. Toczyć będą długie rozmowy, które zaczną przeplatać się momentami w mową niejasną. Bo ubieraną w odpowiednia słowa tak, żeby nie powiedzieć przed sobą po co tak właściwie się spotkali, czego od siebie oczekują. Ich gra będzie wymowna, a smutek wszechobecny. Ich gra oprze się na nich samych, na ich doświadczeniu i umiejętności, na niebywałym talencie, który tutaj zaprezentują. A to co się stworzy nie będzie przecież dla nikogo łatwa, zwłaszcza że zamknięte na tak niewielkiej przestrzeni. I mimo tej bliskości z widzem, aktorzy potrafili tę intymność wykorzystać tworząc z widzów, którzy otaczali ich zewsząd, zbudować czwartą ścianę. Zamknąć się na wszystkie bodźce zewnątrz i stworzyć bliską rozmowę zamykającą się wyłącznie na czterech osobach. Ale to, że widzowie byli blisko, że aktorzy byli dla nich na wyciągnięcie ręki, strawiło że mogli poczuć się jakby byli częścią spektaklu, jakby byli na równi z aktorami i towarzyszyli ich historię.
/fot. Bartek Warzecha/ |
Nad Czarnym Jeziorem
tekst: Dea Loher
przekład: Grażyna Kania
reżyseria i opracowanie muzyczne: Iwona Kempa
scenografia: Justyna Elminowska
reżyseria światła: Mateusz Wajda
obsada: Agata Kulesza, Magdalena Schejbal, Wojciech Brzeziński, Sławomir Maciejewski
0 komentarze