Proszę bardzo, reż. Wiktor Rubin

13:28

To chyba przez tę przestrzeń teatralną poczułam się jakbym to nie spektakl oglądała, a eksponaty muzealne, które chcą mi przekazać jakąś ważną prawdę. Powiedzieć coś więcej niż tylko to, co sama zaobserwować mogę na zewnątrz. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki naprawdę okazała się być idealnym miejscem na inscenizację książki Proszę bardzo Andy Rottenberg, zresztą książki autobiograficznej, bardzo osobistej i intymnej

/fot. Magda Hueckel/

Wiktor Rubin i Jola Janiczak od samego początku nie pozwalali zerwać widzowi z myślą, że jest w muzeum i to co ogląda jest reliktem przeszłości, którego historia trwa do dziś i staje się teraźniejszością. Że my sami, widzowie, oglądając to dzieło i te dzieła aktorskie, które się tworzyły, sami ingerujemy w ich życie. Obdarowujemy ich czymś lub to coś im odbieramy. Dlatego na historia, a raczej kilka historii łączących i przeplatających się ze sobą stały się tak ważne i wyjątkowe. Opowiadane stawały się ważnym elementem o polskiej tożsamości. Tożsamości każdego z nas, niezależnie czy jesteśmy w niej bardzo zakorzenieni czy jej szukamy. Mimo, że dostajemy dzieło bardzo osobiste, opowieść o historii prawdziwej, to w żaden sposób nie czujemy, że zmuszają nas do użalania się nad losem bohaterki, w którą postać wciela się Tomasz Nosinski.

Dzieje rodziny Andy Rottenberg były po prostu poszukiwaniem własnej rodziny, o której zaginął ślad, o której niewiele wiemy. A przecież współcześnie, kiedy możemy być mieszkańcami świata poznanie własnych korzeni i rodziny jest czymś niebywale cennym i istotnym. Zaczniemy, zda się, od jednego z najboleśniejszych wątków w tej historii. Od razu zostaniemy wrzuceni w sam środek życia naszej bohaterki. Tak, jej syn zaginął. Tak, poszukiwania trwały wiele lat. Tak, może w końcu go odnaleziono. Prawda o własnym dziecku, o poznaniu jego losów jest celem samym w sobie. Istotą trwania matki, która straciła swoje kochane dziecko. To też rozpoczyna ciąg zdarzeń, które zmuszają bohaterkę jako matkę i bohaterkę jako kobietę do poznania samej siebie. Odnalezienia swoich korzeni, swojego „ja” od początku jego trwania.

Samych wątków z dziejów bohaterki będzie naprawdę wiele. Z dokładnością poznany jej rodziców, najbliższą rodzinę, dostaniemy całą serię informacji o krewnych, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych i gułagach. A potem wręcz prosto w twarz dostaniemy prawdą wyczytaną między słowami, że te dzieje są o ludziach niespełnionych. O ludziach, którym odebrano życie, których upchnięto w nieswoich schematach, kazano działań w życiu które było inne niżby tego chcieli. Mimo, że to w dużej mierze był ich wybór i zasługa. Dlatego kiedy słyszę te opowieści w tej muzealnej przestrzeni to widzę przeszłość zapisaną w posągach, w ludziach którzy napisali swoje życie a potem w tym życiu zastygli. A nam-widzom jest teraz dane ich obejrzeć bez żadnych uprzedzeń z wolną tezą, którą my sami postawić musimy. I to jest ta wartość dodana do tego dzieła, w której odnaleźć mamy siebie i swoje myślenie.

Z wielkim podziwem spoglądałam też na aktorów, którzy układając się w te zastygłe postacie, próbowali jeszcze coś powiedzieć. Pokazać. Zwrócić na siebie głos w danej sprawie. Bo przecież oto, tak naprawdę chodziło. Nie mogliśmy, a raczej nie wypadało, wybierać jednego bohatera i za nim podążać. Trzeba było zwracać uwagę na wszystkich. Chłonąć historię każdego. Wysłuchać. Zrozumieć. Trzeba było uważnie patrzeć i jeszcze uważniej słuchać. Dlatego ten spektakl stał się tak ważny i ciężki w swoim odbiorze. Dlatego aktorzy grali w sposób niezwykle skupiony. Jakby to, co poza ich przestrzenią do gry nie istniało, chociaż zależało im żeby widz był zwiedzającym to ich muzeum. I odnosząc się z ogromnym szacunkiem do każdej z ról jaka tutaj powstała, jaką następująco stworzyli: Ryszard Kluge, Joanna Rzączyńska, Piotr Sierecki, Barbara Szeliga, Małgorzata Trybalska oraz Jerzy Walczak, to muszę powiedzieć że Tomasz Nosinski w tym spektaklu stworzył niebywale intrygującą postać. Tak pasjonującą i przejmującą, że w tym miejscu muszę powiedzieć że oto właśnie zobaczyłam go w jego najlepszej roli. Ten chłopak ma naprawdę niebywały talent i w tym spektaklu udowodnił to najlepiej jak mógł.

/fot. Magda Hueckel/
Proszę bardzo
Na podstawie powieści autobiograficznej Andy Rottenberg
reżyseria: Wiktor Rubin
adaptacja i dramaturgia: Jolanta Janiczak
muzyka: Krzysztof Kaliski
światło, video: Marek Kozakiewicz
scenografia: Przemysław Czepurko, Wiktor Rubin
kostiumy: Hanna Maciąg
projektowanie dźwięku: Maciej Szymborski
asystentki reżysera: Marta Fidura, Monika Winiarska
producentka: Anna Sieczych
obsada: Ryszard Kluge, Joanna Rzączyńska, Piotr Sierecki, Barbara Szeliga, Małgorzata Trybalska, Jerzy Walczak, Tomasz Nosinski

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE