W kontrze do męskiego świata – rozmowa z Maciejem Kowalewskim
10:26Mówią, że to kobiety rządzą światem. W tym spektaklu, jakby na to nie popatrzeć, dokładnie tak się podzieje. Nina, główna bohaterka, stanie w kontrze do mężczyzn którzy „zaprzątają” jej życie i zabawi się trochę nimi. - […] będzie uświadamiać mężczyznom absurdy ich zachowania czy też absurdy pewnych zachowań, które pojawiają się, kiedy ludzie zaczynają być w związkach – mówi reżyser spektaklu Maciej Kowalewski. A co będzie siłą sprawczą wszystkich tych wydarzeń? Co zadzieje się na scenie, że kontrole nad nią będzie musieć przejąć Nina?
/fot. Artur Adeszko/
Agnieszka Kobroń: Niebawem w Teatrze Buffo zobaczymy pana nowy spektakl Nina, który będzie dość przewrotną historią za sprawą tytułowej bohaterki. Proszę powiedzieć, kim stanie się Nina?
Maciej Kowalewski: To nie przypadek, że spektakl nosi tytuł Nina, bo to właśnie tytułowa bohaterka stanie się osią wszystkiego. Takim spiritus movens dziejących się wydarzeń. Może kiedyś powiedzielibyśmy, że jest czarodziejką, ale dzisiaj użyjemy słowa: ponadczasowa i silna kobieta. Kobieta, która potrafi nie tylko kręcić mężczyznami jak chce, ale również kręcić światem. Jak to mówi jej mąż: ona stwarza rzeczywistość, stwarza swój kosmos. Dlatego wszystko toczy się tak jak Nina sobie wymyśli.
Czyli możemy powiedzieć, że będzie w tym spektaklu wodzić mężczyzn za nos?
Można powiedzieć, że tak, chociaż… Ten spektakl przede wszystkim opowiada o mężczyznach i kobietach, i związkach, więc mogłoby się wydawać, że będziemy patrzeć na te tematy pod wieloma kątami, z różnych perspektyw, ale dzieje się inaczej. Dlaczego? Bo pojawia się element, który pozwoli nam to wszystko jakoś uporządkować, nadać właściwy kierunek rozumowania. I tym elementem jest nasza Nina.
Powiedział pan, że Nina będzie stwarzać świat, co pan miał na myśli?
Mężczyźni mają tę przypadłość jako cechę, że reagują na świat nie taki jakim on jest w istocie tylko na swoje wyobrażenia o nim. I nasi męscy bohaterowie tak właśnie będą działać, natomiast Nina okaże się ich wielkim przeciwieństwem. Będzie reagować na świat, wydarzenia czy samych mężczyzna w systemie zero-jedynkowym, czyli zgodnym z prawdą i rzeczywistością. I w ten sposób będzie uświadamiać mężczyznom absurdy ich zachowania czy też absurdy pewnych zachowań, które pojawiają się, kiedy ludzie zaczynają być w związkach. W ten sposób pokaże, jak my wszyscy potrafimy być krótkowzroczni i jak głupie miewamy podejście do życia. A potem w dosadny sposób to podsumuje, mówiąc, że rzadko kiedy zdarza się, żebyśmy byli zadowoleni z miejsca, w którym jesteśmy. Może nawet nie ma takiego człowieka?
Teraz powinnam zapytać, czy pan jest zadowolony z miejsca, w którym się pan teraz znajduje?
Na pewno praca nad tą sztuką spowodowała, że zadałem sobie to pytanie. Dlatego wydaje mi się, że będzie ono tym, które postawią sobie również widzowie. Bo w tej całej komediowości i błahości tego świata, który tworzy się w spektaklu, naprawdę jest metoda, która zmusza chociażby do zadania sobie takiego oto pytania. Ale nie mówię, że nie pojawi się ich więcej (śmiech).
Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.
0 komentarze