Potrzebujemy siebie nawzajem – rozmowa z Adamem Sajnukiem
13:18Ta noc zostanie przez nich zapamiętana na długo. On i Ona, spotkają się w pewnym momencie swojego życia i dostaną szansę, żeby go zmienić. Czy z niej skorzystają? Czy są gotowi otworzyć się na nieznane? O swoim najnowszym spektaklu Beginning opowiada reżyser, Adam Sajnuk
/fot. materiały prasowe/
Agnieszka Kobroń: Jaki moment w pracy nad spektaklem lubisz najbardziej?
Adam Sajnuk: Najbardziej lubię adaptację tekstu, ten moment kiedy zaczynam dostosowywać jakiś tekst do realiów teatru. I jak się tak nad tym teraz zastanawiam to chyba najbardziej podoba mi się w tym to, że wszystko tworzę sam. Wymyślam dialogi, sceny, rysuję sobie w głowie obrazy - jak chcę, żeby ta sztuka wyglądała. Chociaż nie zawsze jest taka możliwość. Na przykład teraz w przypadku Beginning robię spektakl na podstawie dramatu, rozpisanego na sceny i dialogi, więc to dzieło nie wymaga mojej adaptacji a jedynie jakichś skrótów, korekt - niemniej to robię z aktorami w trakcie pierwszych prób czytanych. Tu nie ma tego procesu kiedy próbujesz przerobić jakąś powieść, scenariusz filmowy, jakieś opowiadanie, esej na sztukę teatralną…
Czyli miałeś łatwiej?
Nie do końca łatwiej, dla mnie to jest dużo trudniejsza praca. Bo ten etap, kiedy zabieram się za adaptację, to już w głowie powstaje mi cały spektakl, na etapie zapoznawania się z dziełem. Wtedy na próby przychodzę bardzo przygotowany, wiem co chcę zrobić. A z gotową sztuką teatralną jest tak, że dostaję już wszystko przygotowane - „podane na tacy” i dopiero w momencie spotkania z aktorami mogę zacząć pracę, nie wcześniej. Dlatego bardzo rzadko sięgam po gotowe sztuki. Owszem, czasami się to zdarza, ale nie da się tego ominąć, bo robienie samych adaptacji jest bardzo czasochłonne. Ale jeśli już sięgam po klasyczną sztukę, rozpisaną na dialogi, to chyba najbardziej lubię etap rozmów z aktorami, długich i niekończących się dyskusji, wymiany doświadczeń, odnoszenia się do własnych przykładów z życia, dopasowywania różnych zdarzeń do tematu sztuki. To jest niezwykła lekcja i za to cenię swój zawód.
Bo dostajesz wtedy inne spojrzenie na świat.
I to jest bardzo piękne. Uczysz się, dowiadujesz się czegoś o sobie, o innych, poznajesz jakieś postawy. I jeśli ma się aktorów, którzy chcą mówić, chcą wyrażać swoje opinie, to ta praca jest jeszcze bardziej przyjemna. Zresztą, ja bardzo lubię rozmawiać z aktorami. A w szczególności przy takiej sztuce jak Beginning, która jest opowieścią o nas samych, o naszych problemach, o życiu w dużym mieście, o współczesnych singlach. I tak naprawdę, o czym byśmy nie powiedzieli, to idealnie wpisuje się w ten tekst. Ponadto jest bardzo dobrze napisaną sztuką, która trafia w sedno problemu współczesnego świata.
Przygotowujesz sztukę autorstwa Davida Eldridge Beginning, co w tłumaczeniu oznacza początek. Jaki to będzie początek, albo czego to będzie początek?
Nie do końca oznacza to początek. Beginning w dosłownym tłumaczeniu oznacza początki, a tak naprawdę zaczynanie. Nie jeden początek, tylko pewien proces wielokrotnego rozpoczynania i właśnie o tym jest ten spektakl. Dlatego postanowiłem zostawić oryginalny tytuł. Zadzwoniłem do pani Elżbiety Woźniak, bardzo dobrej tłumaczki, z którą współpracowałem nad tym tekstem i powiedziałem, że takie rozwiązanie bardziej mi pasuje. Że nasi bohaterowie w ciągu jednej nocy będą podejmować ileś prób początków. I ona się ze mną od razu zgodziła.
Wnioskuję, że spotkanie bohaterów da im szansę na nowy początek i nie ukrywam, że bardzo ciekawa jestem ich spotkania. Bo ta dwójka, z tego co wiem, jest całkowicie od siebie różna.
Ona to współczesna feministka, kobieta wyzwolona, zaangażowana w życie społeczne. Kobieta świadoma, karierowiczka, która ma wysoką pozycję i w pracy, i wśród znajomych. Jest kimś i mówiąc najprościej to osoba, która realizuje się na każdej płaszczyźnie. Z drugiej strony mamy faceta, w podobnym wieku do niej - czyli czterdziestoparoletniego, który jest konserwatystą. Tylko w takim pozytywnym tego słowa znaczeniu, on ceni wartości rodzinne i otwarcie mówi, że to jest dla niego najważniejsze, dlatego nie wchodzi w przypadkowe związki. Uważa, że jeśli to nie ma być szczera i prawdziwa relacja, to tego nie chce. Do tego jest facetem, który mieszka z mamą, wrócił do niej po rozstaniu z żoną. Jest trochę przegrany zawodowo, pracuje w jakimś podrzędnym magazynie, nie robi kariery i powiedzmy sobie szczerze - nie zanosi się na to, że ją zrobi. Nie udziela się towarzysko, ma wąskie grono znajomych. Ale przy tym wszystkim jest bardzo wrażliwy i ma zasady, które w naszym współczesnym świecie się zagubiły. Nie wchodzi w żadne układy i pilnuje tego, żeby mieć swoje wartości i trzymać się ich. I dochodzi do takiego momentu w ich życiu, że ci ludzie z dwóch różnych światów spotykają się.
Dalszą część wywiadu znajdziecie tutaj.
0 komentarze