Plastiki, reż. Grzegorz Chrapkiewicz

09:46

Tytuł sztuki Plastiki w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza, idealnie charakteryzuje bohaterów, z którymi się spotkamy. Będą sztuczni do bólu. Będą kłamać i oszukiwać. I staną się mistrzami w tej dziedzinie. Do czasu, aż wreszcie ktoś wejdzie w ich życie i zacznie korzystać na relacji jaka panuje w tej rodzinie. A potem wystarczy o parę słów za dużo, aby lawina ruszyła

/fot. Kasia Chmura/

Życie tych ludzi nie jest ani szczęśliwe ani warte zachodu, przynajmniej tak to wygląda kiedy zaczynamy poznawać świat Michaela (Waldemar Barwiński) i Ulrike (Magdalena Smalara). On dużo pracuje, spełnia się zawodowo. Ona zajmuje się domem, wspiera w twórczych dążeniach dość kontrowersyjnego artystę (Sławomir Grzymkowski). Mają trochę inne spojrzenie na świat. Inaczej odczytują w nim swoje role. Inaczej funkcjonują i inaczej próbują wyznaczać granice swojej przestrzeni. Są różni i to widać. Nie mogą się spotkać na żadnym poziomie, robiąc nieustanne wyrzuty za ich codzienność, życie którego nigdy mieć nie chcieli. Między nimi nie ma przede wszystkim nici porozumienia, chęci rozmowy. Pojawiają się tylko niekończące monologi, które ich wyniszczają. To przeciąganie liny i przyznanie w końcu racji tej drugiej stronie odbijać się będzie na ich synu, Vincencie (Kamil Szklany), ale czy ktoś z nich to zauważa? Kolejny brak kompromisu i chęci rozmowy. Wszystko się zmieni kiedy do ich domu wejdzie Jessica (Karolina Bacia), pomoc domowa która swoje trzy grosze dołoży do życia każdej z postaci.

Wbrew pozorom nie będzie to żadna drastyczna zmiana, będzie to tylko chęć wysłuchania i rozmowy. Z każdą ze stron. Jessica jako jedyna okaże jakieś emocje i uczucia domownikom, będzie przeciwieństwem każdej z postaci, która wystrzega się tego zderzenia i konfrontacji. Jakby bali się tego, że może to doprowadzić to zawalenia się muru, który wybudowali, przesunięcia granicy ich własnej przestrzeni. Do pewnego momentu oni wciąż wierzyć będą, że jest im dobrze tak jak jest. Że dominujące kłamstwa i niedopowiedzenia to coś co pozwala im jeszcze jakoś funkcjonować. I podoba się to w jaki sposób aktorzy opowiadają o losach tych postaci, jak wyraźnie kreślą te indywidualności. Jak starają się ich wyeksponować i pokazać. To jest dodatkową siłą, która wzbogaca ten spektakl. Umacnia jego struktury i czyni go niezwykle uniwersalnym. W wielu rozmowach i postawach zauważa się współczesny świat. Naszą codzienność. To z czym sami nieraz musimy się mierzyć i walczyć. I często w tych zmieniających się obrazach poukrywane są słabości i bolączki ludzkości. Tej domowej, tej zamkniętej w czterech ścianach. W tej, która przecież wypełnia całej nasze życie i przestrzeń. Przed, którą nie da się uciec.

Patrzenie z boku na losy bohaterów, może nam coś przypominać. Odtwarzać dobrze znane obrazy. Zachęcać do refleksji i przemyśleń. Pomóc spojrzeć na własne życie z trochę innej perspektywy. I mimo dość ascetycznej przestrzeni, niewielu rekwizytów i skupienia wyłącznie na kilku środkach wyrazu ten spektakl mocno trzyma się w ryzach. Jest spójny i ma jedną konkretną myśl do przedstawienia, która dzięki aktorskiej grze naprawdę dopija do właściwego portu. Reżyser zaś postarał się na tyle że nie dało się odwrócić uwagi i skupienia widza od sceny. Wciągnął w swoją historię, potrafił ją dobrze zamknąć i pokazać. A potem tak poprowadzić, że wszystko stało się wymowne i sugestywne.

/fot. Kasia Chmura/
Plastiki
tekst: Marius von Mayenburg 
reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz 
przekład: Karolina Bikont 
scenografia, kostiumy: Aneta Suskiewicz 
reżyser światła: Olaf Tryzna 
muzyka: Piotr Łabonarski
obsada: Magdalena Smalara, Waldemar Barwiński, Sławomir Grzymkowski, Karolina Bacia, Kamil Szklany

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE