Łowca, reż. Wojciech Urbański
12:16To, że władza potrafi nieźle namieszać w życiu społeczeństwa wiemy chyba najlepiej. I nieważne czy weźmiemy tutaj pod uwagę większą grupę czy niewielką społeczność, tak jak w tym wypadku farmę Covey’ów. Władza dosięga każdego, a jak wiadomo najlepiej zacząć od jednostek. Dlatego wydarzenia z domu Judyty i Samuela pokażą, jak łatwo strach przejmuje nad ludzkim życiem kontrole, jak łatwo potrafi władać naszymi decyzjami
/fot. Bartek Warzecha/
Na początek do domu Covey’ów zagości lekka niepewność tego co może się wydarzyć. Domownicy obawiają się wizyty inspektora Wilhelma Bloora (Adrian Zaremba), ale mimo wszystko wierzą że niewiele to zmieni, bo przecież u nich nic złego się nie dzieje. Czy oby na pewno? Przybycie inspektora zaczyna jednak ciążyć domownikom, bo ten z miłego człowieka zmienia się w tyrana i despotę, który próbuje ingerować w ich życie, zmieniać go, ba nawet czerpać z niego korzyści. Przekopując się przez warstwy kłamstw, które skrywają przed nim Judyta (Emilia Komarnicka-Klynstra) i Samuel (Tomasz Schuchardt), staje się bezlitosny. Jego próby przejęcia kontroli nad małżeństwem zaczynają kreślić obrazy postaw, które kojarzą się bezpośrednio z władzą. Postaw, które z nią walczą albo też zaczynają się z nią zgadzać. Judyta pozostaje nieugięta od samego początku, boi się lecz nie ma zamiaru poddawać się słowom Wilhelma. Na swój sposób walczy z władzą, chociaż jak widzimy jest w tym wszystkim odosobnioną jednostką. Samuel początkowo jest niczym jego żona, nieustraszony w swych działaniach i słowach kierowanego do inspektora, szybko jednak zostaje zmanipulowany i zaczyna ślepo podążać za gościem. Bardzo łatwo dostrzec w nim ten moment upadku, ten moment kiedy się poddaje na dobre. Wilhelm wykorzystuje jego słabości i to nimi walczy, a Samuel jako człowiek podatny na działania silniejszych od siebie po prostu upada. Mamy jeszcze bliską przyjaciółkę Judyty (Olga Sarzyńska), która z kolei czując strach i bojąc się o siebie i swoją rodzinę najzwyczajniej w świecie zaczyna donosić.
My zaś jesteśmy świadkami tego jak świat tych ludzi blaknie, jak okrywa się szarością. Reżyser spektaklu Łowca, Wojciech Urbański, podąża tym zmieniającym kolor tropem i brnie w niego. Na scenie urzeczywistnia sposób działania władzy, daje nam znak. Przez co my widzimy cały mechanizm postępowania silniejszego od siebie, tego jak człowiek łatwo się poddaje. Zaczyna być bierny. Po prostu odpuszcza. Patrząc na bohaterów z boku chciałoby się im powiedzieć, że razem są silniejsi, że mogą pokonać wroga wystarczy tylko, żeby połączyli siły. Przecież ich jest więcej. Mierzymy się tutaj z prawdą, rzeczywistością codzienną, taką która przecież dotyka i nas. Bardzo personalnie można odebrać to dzieło, można go też odebrać jako krytykę współczesnego świata. I ludzi żyjących w tychże realiach. Ja wewnętrznie się buntuję, bo widząc bohaterów i to jak zaczynają działać, jak ich życie zaczyna się zmieniać, mam ochotę powiedzieć im dość. Ale czy ja sama nie jestem manipulowana? Wystarczy, że lekko odwrócimy swój wzrok w inną stronę, żeby zobaczyć jak naprawdę żyjemy, egzystujemy, jak bardzo jesteśmy podani działaniom innych silniejszych osób. To swoiste słowo do nas i dla nas, żebyśmy sobie coś uświadomili, zobaczyli więcej niż swój wyimaginowany świat. Żebyśmy po prostu nie spuszczali wzroku.
/fot. Bartek Warzecha/ |
Łowca
autor: Dawn King
tłumaczenie: Kamila Jansen
reżyseria: Wojciech Urbański
scenografia i kostiumy: Justyna Elminowska
muzyka: Wojciech Marek Urbański | Michał Bąk
projekcje: Stanisław Zaleski
reżyseria świateł: Aleksandr Prowaliński
obsada: Emilia Komarnicka-Klynstra, Olga Sarzyńska, Tomasz Schuchardt, Adrian Zaremba
0 komentarze