Kobieta, która wpadała na drzwi, reż. Adam Sajnuk

10:56

Obok tego spektaklu nie da się przejść obojętnie. Nie da się go przemilczeń, ani o nim zapomnieć. To, co zobaczymy na scenie, momenty z którymi się zderzymy, zostaną z nami na długo. Poznajcie Paulę, kobietę która wpadała na drzwi i jej prawdziwe życie. I przygotujcie się, bo nie będzie miło i kolorowo. Przygotujcie się dobrze, bo to będzie jazda bez trzymanki w wykonaniu Anety Todorczuk


Kiedy tak słucham tej Pauli to mam wrażenie, że na własne życzenie i prośbę przegrała swoje życie. Opowieści o jej dzieciństwie i młodości, pierwszych uniesieniach i wielkich miłościach, o jej dorastaniu i stawaniu się kobietą przypominają niekończący bunt, który spycha ją na dno. Rodzice, którzy zabraniali, a ona i tak robiła im na złość. Szkoła, która systematycznie uczyła ją życia (często tego którego nie chciał) i która zmusiła ją do bycia twardą nieugiętą „złą dziewczyną”. A potem ta wielka miłość, której tak bez pamięci się oddała. Oj Paula, chciałoby się rzec kiedy bohaterka coraz bardziej zanurza nas w swoim życiu. Ale są takie momenty, takie słowa, takie gesty, które skupiać zaczynają się na czymś innym, na tym mrocznym życiu o którym bohaterka nikomu nie mówiła. Przed nami, tak jak i zapewne przed swoimi bliskimi, nie piśnie słówkiem o tym co ją spotkało (przynajmniej przez jakiś czas). Tu jest twarda i nieugięta. I tylko uważni mogą dostrzec ogromne cierpienie i ból, który nosi w sobie. Dla mnie Paula też na początku była po prostu nieposkromioną dziewczyną (a później i kobietą), która nie poradziła sobie z wieloma sprawami swojego życia, bo nie wiedziała kto jej może pomóc (i tej pomocy też jakoś specjalnie nie chciała). I zapewne też nikt, widząc co się z nią dzieje, nie wiedział jak jej pomóc.

Tu historia się zapętla. Ale w końcu Paula się odważy, głośno powie o tym jak wygląda jej „domowe zacisze”. Powie, że mąż ją bił, znęcał się nad nią, jak ją sobie podporządkował i z człowieka uczynił worek treningowy. Niewiele jednak będzie tutaj tego tragizmu, bo i (zapewne) niewiele osób chciałoby skupić się na ukrytym życiu Pauli, bo przecież tendencje do odwracana oczu mamy ogromną. Ale to życie wypełźnie na powierzchnię w momencie, w którym nikt z widzów nie będzie na to gotowy. Bo początki to śmiech i dobra zabawa, aż w końcu dostajemy mocny cios... Przekonujemy się jak to wszystko wygląda, że nasz śmiech był zbędny. Że ta dobra zabawa to tylko takie pozory, które zachowane były dla widzów. W końcu i nas ogarnie ten głęboko skrywany mrok Pauli. Wszystko jednak będzie wyważone i bardzo dobrze skomponowane w całości. Nie będzie niczego za dużo. Ani niczego za mało. Adam Sajnuk, reżyser, i Aneta Todorczuk, wcielająca się w rolę Pauli, bardzo świadomie poprowadzili spektakl Kobieta, która wpadała na drzwi. Bo gdyby na moment, chociażby na krótką chwilę, zbyt odbiegli w którąś ze stron to dzieło straciłoby na swoim wydźwięku. W jednym wypadku niektórzy mogliby nie unieść ciężaru tego dzieła, w drugim mogłoby być zbyt komediowo. A przecież to wszystko plasuje się na zupełnie innej pozycji. Balansuje pomiędzy światem dobra i zła, tym w co wierzymy a prawdą która istnieje realnie.

Ta równowaga tutaj oszałamia. Szczególnie, że momentami te smutne i tragiczne historie przeplecione są muzycznymi utworami. W takim połączeniu brzmią one nieprawdopodobnie szczerze. Głos Anety Todorczuk wybrzmiewa głośnie niż można by było przypuszczać. Zaś muzyka na żywo oddaje każdą z emocji. Oddaje wszystko to co powinniśmy czuć siedząc na widowni. I tak, w całym tym miszmaszu, połączeniu tych wielu wątków, braku chronologii i wszystkich innych zabiegów i tak wchodzimy w ten spektakl. W pewnym momencie sami nawet zaczynamy żyć życiem Pauli, zastanawiać się, szukać. Lecz na próżno myśleć tutaj o szczęśliwym zakończeniu o tym, że nasza bohaterka już nigdy nie będzie wpadać na te nieszczęsne drzwi. Na pytanie czy się otrząśnie i pozbiera po wszystkim co ją spotkało, nie ma żadnej odpowiedzi. Reżyser postawi znak zapytania na końcu tej opowieści, a Aneta Todorczuk dodatkowo podkreśli go dwoma kreskami. I zamknie tę smutną opowieść zostawiając nas z tymi wszystkimi nurtującymi nas pytaniami.

Jeśli chcecie przeczytać co o Kobiecie, która wpadała na drzwi mówi Aneta Todorczuk zapraszam pod link: Czasami trzeba coś zakopać, żeby pójść do przodu - rozmowa z Anetą Todorczuk

/fot. fb.com/TEATRWARSawy/
Kobieta, która wpadała na drzwi
reżyseria, scenariusz: Adam Sajnuk
aranżacje: Michał Lamża
tłumaczenie piosenek: Pola Mikołajczyk
obsada: Aneta Todorczuk
zespół muzyczny: Joachim Łuczak - skrzypce, Wojciech Gumiński - kontrabas, Szymon Linette - instrumenty perkusyjne, Michał Lamża - instrumenty klawiszowe

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE