Idą ciężkie czasy dla kultury – rozmowa z Sylwestrem Biragą, dyrektorem Teatru Druga Strefa

12:54

Dla nikogo ten powrót nie był łatwy, a już zwłaszcza dla kultury. Jak w nowej postpandemicznej rzeczywistości radzi sobie teatr. Co czeka go w nadchodzących miesiącach? O Teatrze Druga Strefa i jego planach opowiada założyciel i dyrektor Sylwester Biraga


Agnieszka Kobroń: Przez ponad trzy miesiące Teatr Druga Strefa był zamknięty dla widzów z powodu pandemii. Jak wyglądał wasz powrót do „nowej” rzeczywistości?
Sylwester Biraga: W naszym wypadku, to nie był żaden wielki powrót, bo my tak naprawdę się nie zatrzymaliśmy. Po pierwsze, wszystkie prace remontowe, które były zaplanowane na przerwę międzysezonową wydarzyły się w trakcie pandemicznej izolacji. Po drugie, po jakimś tygodniu „wolnego” stwierdziłem, że coś musimy zacząć robić dla naszych widzów. Oczywiście wszystkie działania miałyby być online i bez wykorzystania naszych spektakli ponieważ większość nagrań którą mamy nie nadaje się do oglądania, są to po prostu nagrania techniczne. Tak powstał cykl Wielka Księga Legend Warszawy, w którym zapraszaliśmy widzów do świata legend warszawskich, czy wywiady pt. Rozmowy na Magazynowej 14A, które zostają z nami na dłużej. Później przyszła kolejna refleksja: może zacznijmy robić coś dwójkowo i zaangażowaliśmy się w dwa projekty: Sceny klasyczne i Wielkie monologi klasyczne. I ten ostatni pomysł skończył się na dwóch odcinkach z bardzo prostego powodu, Główny Inspektor Sanitarny i Minister Kultury ogłosili, że możemy wrócić do grania dla publiczności w teatrze.

Zakładam, że to był moment, w którym ruszyliście z przygotowaniami do ponownego przywitania widzów w teatrze i dostosowania się do reżimu sanitarnego.
Te trzy miesiące izolacji jakoś bardzo nam zleciały, jak już wspomniałem cały czas coś robiliśmy i staraliśmy się mieć kontakt z widzem. Dlatego już w połowie kwietnia zaczęliśmy próby do spektaklu Ogrodzenie i na koniec maja byliśmy gotowi do otwarcia teatru dla widzów. Ale daliśmy sobie na wstrzymanie i ponowne otwarcie teatru zaplanowaliśmy na 9 czerwca.

Ku zdziwieniu zaczęliście nie spektaklem, a wystawą malarstwa Agaty Załęckiej.
To był ten moment po którym stwierdziłem, że nie jesteśmy w stanie upilnować ludzi, którzy do nas przychodzą pod kątem zachowania dystansu społecznego. Na wejściu oczywiście jest to do zrobienia, ale po przekroczeniu progu teatru jest to niemożliwe. I tak, pierwszy tydzień po powrocie był wielkim zdziwieniem i szokiem zarazem, bo ludzie przychodzili do nas chętnie i wypełnili nam te 50% widowni. Tylko, że potem przyszło otrzeźwienie, bo widowni zaczęło ubywać. My byliśmy pewni, że widz wróci i to było naiwne z naszej strony. Bo lęk przed koronawirusem jednak gdzieś powstrzymuje tego widza przed przyjściem do teatru. Poza tym siedzenie w zamkniętym pomieszczeniu z maseczką na nosie i ustach nie ułatwia tego.

I tak jak wspomniałeś gracie tylko dla 50% widowni.
Nie oszukujmy się zapełnienie widowni jest na poziomie - średnio 25%. Ale aktorzy są spragnieni teatru, ja z kolei chce otworzyć teatr. Jakiś budżet jeszcze mamy i mimo tego, że wpływy z biletów nas nie zadowalają to mamy to z czego pokryć. Ale tę okrojoną widownię czuje się od razu, bo to jest zupełnie inna atmosfera. W mniejszej grupie ludzie reagują bardziej do środka, trochę się wstydzą pokazać swoje emocje. I to jest ta trudność którą teraz mamy i dopóki w świadomości widzów nie pojawi się przekonanie, że bycie w teatrze nie jest aż tak ryzykowne to będzie nam bardzo ciężko grać. Musimy po prostu cierpliwie czekać na tę zmianę mentalną. Wciąż uważam, że media powinny nam w tym pomóc, ale niestety oni dalej rozdmuchują wszelkie newsy o koronawirusie i podsycają panującą atmosferę.

Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE