Kobieta, która została zniewolona - rozmowa z Maksymilianem Rogackim
16:16Trzy wysokie kobiety w reżyserii Maksymiliana Rogackiego od 14 października będzie można zobaczyć na scenie Teatru Polskiego w Warszawie. Jak mówi reżyser, w głównej mierze będzie to sztuka o śmierci, przemijaniu, rzeczach których się boimy. Ale to wszystko sprawi, że stanie się naprawdę pięknym i mądrym dziełem. Czym jeszcze zaskoczy nas spektakl? Czym poruszy widza? Przekonajcie się sami
/fot. fb.com/teatr.polski.warszawa/
Agnieszka Kobroń: Jak to się stało, że zdecydowałeś się wyreżyserować spektakl o kobietach czy też kobiecie?
Maksymilian Rogacki: Kobiety mnie fascynują. Podziwiam je, próbuję zrozumieć, staram się wspierać. Dlatego pomyślałem, że sztuka o kobietach czy też jednej kobiecie dla takiego mężczyzny może być czymś interesującym, intrygującym. Że taki mężczyzna również może mieć coś ważnego do powiedzenia na ich temat, oczywiście jeżeli podchodzi do tematu z ogromnym szacunkiem.
Powiedziałeś, że próbujesz zrozumieć kobiety. Czy pracując nad sztuką Trzy wysokie kobiety Edwarda Albee’go chociaż przez moment udało ci się to zrobić?
W tej chwili nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo to jest proces. Z doświadczenia wiem, że wydarzy się to dopiero w momencie, kiedy już opadną emocje, po premierze spektaklu, kiedy przestanę żyć tym tematem z dnia na dzień. Najprościej mówiąc, potrzebuję czasu, żeby to wszystko na spokojnie przetrawić. Na ten moment, kiedy jestem na etapie myślenia o tym, jak tę sztukę ugryźć, jak ją dobrze wyeksponować i przekazać widzom, mogę powiedzieć, że wciąż próbuję kobiety zrozumieć. I bez wątpienia pomagają mi w tym wspaniałe koleżanki aktorki, które w sztuce Trzy wysokie kobiety występują, czyli: Grażyna Barszczewska, Hanna Skarga i Katarzyna Strączek.
Na scenie zobaczymy trzy kobiety na trzech różnych etapach życia. Ze względu na wiek, każda z nich jest inna, inaczej patrzy na świat.
I tu warto podkreślić, że tak naprawdę to jest jedna kobieta na trzech różnych etapach życia, w wieku 26, 52 i 92 lat. Ale patrząc na ich doświadczenia i przeżycia możemy stwierdzić, że są to jednak trzy różne i niepodobne do siebie kobiety, które niosą ze sobą inne wartości, co innego zrozumiały w swoim życiu, które z czymś innym się pogodziły bądź też nie pogodziły. Tak jak wszyscy się zmieniamy na przestrzeni lat i zdobytych doświadczeń, to tak samo jest u naszych bohaterek.
Zastanawiam się, które spotkanie jest bardziej wstrząsające, to że 26-latka spotyka siebie jako 92-latkę, czy odwrotnie?
Myślę, że spośród tych dwóch kobiet, więcej emocji przeżywa postać C, czyli dziewczyna mająca dopiero 26 lat. Ponieważ ta bohaterka rysuje się widzom jako dziewczyna, która jest uosobieniem niewinności i naiwności, która jeszcze nie została przez ten świat ulepiona i złamana. A kiedy spotyka się z postacią A, czyli starszą sobą w wieku 92 lat, to pojawia się w jej głowie wiele pytań. Czy powinna być wierna swoim poglądom do końca życia? Czy może powinna stanąć do walki, mierzyć się z tym życiem i spróbować je zmienić? Czy może jej los z góry jest przesądzony i cokolwiek by nie zrobiła, to i tak zostanie ukształtowana w taki sposób jak już zostało przez to życie zaplanowane.
Dalszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj.
0 komentarze