Kwartet, reż. Wojciech Adamczyk
11:25Dla niektórych ten spektakl może okazać się trudny w odbiorze, bo poruszać się będziemy w temacie starości czy też starzenia się. I mierzenia z czasem, który przecież tak szybko upływa. Pojawi się też, jedna chyba z najtrudniejszych refleksji o młodości, której nie da się zatrzymać. A wszystko to otoczone zostanie w humorystyczne, momentami ironiczne ramy, które nie pozwolą popaść w zbędny patos. I co najważniejsze, podkreślmy, że premiera tego spektaklu otworzyła nową scenę Teatru Ateneum – SCENĘ 20
/fot. Bartek Warzecha/
Kwartet w reżyserii Wojciecha Adamczyka w Teatrze Ateneum to bez wątpienia popis doskonałego aktorstwa, które ogląda się z przyjemnością. I chłonie, z równą przyjemnością tę atmosferę, która tworzy się na scenie. A wydawać by się mogło że nie będzie to aż tak oczywiste i proste, bo mierzymy się z dziełem które opowiada o ludziach w wieku 60+. Czy jest to spektakl dedykowany też młodszej widowni trudno powiedzieć, bo mnie zdarzały się momenty zadumy nad sprawami codziennymi i uciekałam gdzieś myślami oglądając spektakl. To jednak nie umniejsza żadnej z ról która jest na tej scenie. Bo właśnie dzięki nim Kwartet staje się jakiś, ma charakter i solidne podstawy. Ale wróćmy do początku i pokrótce zarysujmy fabułę.
W domu spokojnej starości, który przeznaczony jest dla artystów spotykają się muzycy, dawniej wspólnie występujący na scenie, z kwartetu z IV aktu opery Rigoletto Giuseppe Verdiego. Każdy z nich jest na swój sposób pokiereszowany przez życie i u każdego widać oznaki starości. U niektórych bardziej widoczne, u niektórych mniej. Spotykają się w miejscu, które tak naprawdę oznacza dla nich koniec wszystkiego. Młodości, kariery, sławy czy też pozbawienia swobody i wolności. Już nie są tymi osobami co kiedyś. Młodość zniknęła, kariera się zakończyła, a sława przeminęła lata temu. Teraz powinni pogodzić się z tym co minęło i cieszyć tym co jeszcze przed nimi. Cecilu Robson (Magdalena Zawadzka), Reginald Paget (Krzysztof Gosztyła) i Wilfred Bond (Krzysztof Tyniec) taką właśnie postawę przyjmują, gorzej jest z Jean Horton (Marzena Trybała), która nie może się pogodzić że trafia do domu starości.
I w tym momencie zaczniemy poznawać życie bohaterów sztuki, jacy byli i kim dla siebie byli niegdyś. Zaczniemy mierzyć się z ich problemami i całym mnóstwem rozterek i wątpliwości, które coraz częściej do nich przychodzą. Zmierzymy się też z tym co oznacza słowo starość, jak jest widziana i przyjmowana. Może jaka powinna być i czego w tej starości warto się wystrzegać. I to ona zawiśnie nad całym spektaklem. To ona będzie najgłośniej wybijać się z wypowiadanych słów i toczących się dialogów. Wszystko jednak będzie wyważone, z dystansem i dosyć mocną ironią. A przy tym nie zabraknie dobrego humoru, zabawnych tekstów i możliwość popatrzenia na bohaterów z różnych punktów widzenia. Dlatego ta sztuka jest po prostu „miła i przyjemna” dla oka i ucha. Ze scenografią, którą też chciało by się nazwać typową, bo przypomina właśnie jeden z pokoi w domu starości. Jest spektaklem nie wymagającym od widza głębszych refleksji czy dopowiadania ukrytych między wersami słów. A w tym wszystkim mamy też możliwość zobaczenia urywków pantomimy (w wykonaniu: Pauliny Staniaszek/Olgi Gąsowskiej), bo nad całością spektaklu czuwać będzie dobry duszek przemykający niepostrzeżenie pomiędzy bohaterami. A jeśli zdarzy się Wam refleksja czy warto ten spektakl zobaczyć, to powiem w kilku słowach, że dla takiego aktorstwa naprawdę warto Kwartet zobaczyć.
autor: Ronald Harwood
przekład: Michał Ronikier
reżyseria: Wojciech Adamczyk
scenografia: Marcelina Początek- Kunikowska
kostiumy: Anna Englert
pantomima: Bartłomiej Ostapczuk
konsultacje wokalne: Aldona Krasucka
asystent reżysera: Magdalena Sowińska
video: Łukasz Kustrzyński
obsada: Marzena Trybała/Sylwia Zmitrowicz, Magdalena Zawadzka, Krzysztof Gosztyła, Krzysztof Tyniec
aktorki pantomimy: Paulina Staniaszek, Olga Gąsowska
aktorzy na projekcji video: Paulina Gałązka, Katarzyna Ucherska, Dariusz Wnuk, Daniel Mosior
0 komentarze