Osiemnastka, reż. Natalia Fijewska-Zdanowska
15:21Pięciu bohaterów, którzy na widok publiczny wyciągną swoje problemy. Pięciu bohaterów, którzy zmuszeni zostaną do znalezienia przyczyn nieudanego życia. I niech nikogo nie zmyli tytuł tego spektaklu, bo nie o imprezie osiemnastkowej będziemy tutaj rozmawiać, a o bohaterach którzy robić będą dobrą minę do złej gry. Zabawa urodzinowa jest tylko pretekstem do tego, aby zamienić się w rozmowy o egzystencji i niespełnionych pragnieniach
/fot. Rafał Latoszek/
Dla jednych będzie to przewidywalny początek, dla innych dobre wprowadzenie do rozgrywającej się akcji. Bo zaczynamy zwykłą rozmową pomiędzy trzema parami, które spotykają się przypadkiem na wspólnej imprezie osiemnastkowej swoich dzieci. Jest miło i przyjemnie, dialogi bawią, nietrudno też zaśmiać się z tych wszystkich żartów sytuacyjnych które się zadziewają. Lecz trwające coraz dłużej rozmowy zaczynają gęstnieć, a w powietrzu unosi się dziwny zapach żalu i goryczy, który przeżywają bohaterowie. Akcja przyśpieszy kiedy okaże się, że młodzież która tak świetnie bawić się miała na zorganizowanej imprezie zniknęła, a pilnujący ich rodzice obiecali do rana nie wychodzić z domu, który mieści się gdzieś na skraju lasu. Powiało grozą - nie będę ukrywać. Pojawiła się też cała masa pytań, gdzie zniknęły dzieci, dlaczego rodzice nie mogą opuścić budynku, co wydarzy się dalej, kto zginie. Napięcie zaczyna narastać, a pytania zamiast znikać, tylko się mnożyły. Byłam dobrej myśli do tego co zadzieje się dalej, bo oprócz momentów grozy mieliśmy również dobry humor, który trzymał wysoki poziom.
Aż tu nagle… Szok i niedowierzanie, bo spektakl zwolnił do maksimum, sprawy zaczęły zamiast się rozwiązywać nawarstwiać, pojawiło się całe mnóstwo wstawek o Janie Chrzcicielu i zapewne cytatów z Biblii, które ani nie są mi bliskie ani do tego dzieła nie pasowały. A szkoda, bo zamysł Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej (scenariusz i reżysera), która głos oddaje ludziom dojrzałym z dość dużym już bagażem doświadczeń był naprawdę dobry. Bo co tu dużo mówić stykamy się z ludźmi, których marzenia pozostają w sferze zapomnienia, a najskrytsze pragnienia nigdy nie zostają wypowiedziane na głos. Reżyserka oddaje swój spektakl w ręce pokolenia niespełnionego, ludzi lat 70. i 80., które wychowało się na lęku i toksycznych relacjach. I to ich przeżycia powinny nas-widzów uwierać czy też wzbudzać jakąś refleksję. I zgodzę się, że na początku tak się dzieje, ale później akcja staje w miejscu problemy się nie rozwiązują, a dziejące się wydarzenia nagle znajdują ujście, bez większego ładu i składu.
Mówiąc o spektaklu Osiemnastka nie można jednak zapomnieć o aktorach, którzy byli bardzo przekonujący i prawdziwi w swoich rolach. To było tak dobre połączenie różnych charakterów i osobowości, że momentami na scenie działy się rzeczy piękne. Na tyle, że nie sposób było nie oddać się w ręce bohaterów i dać im po prostu prowadzić się po niuansach tego dzieła. I na próżno dzielić tutaj obsadę na obóz lepiej i gorzej grający, bo to co pokazali na scenie mogło być tylko w tej pierwszej z grup. Naprawdę to był kawał solidnej pracy, doświadczenia które dobrze skomponowało się z opowiadaną historią postaci. I żałuję (bardzo), że koniec tego dzieła, mimo fantastycznej gry aktorskiej, był mało przekonywująco (i słaby). Ale wybrzmieć to musi głośno, bo jakby odrzucić to co złe, to dla Zuzanny Fijewskiej-Malesza, Agaty Kołodziejczyk, Dominiki Łakomskiej, Jarosława Boberka i Pawła Pabisiaka przyszła bym jeszcze raz chętnie na taką imprezę.
scenariusz, reżyseria: Natalia Fijewska-Zdanowska
muzyka: Ygor Przebindowski
scenografia i kostiumy: Marianna Lisiecka-Syska
produkcja: Zosia Bardzińska
reżyseria światła: Daniel Sanjuan Ciepielewski
obsada: Jarosław Boberek, Zuzanna Fijewska-Malesza, Agata Kołodziejczyk, Dominika Łakomska, Paweł Pabisiak
0 komentarze