Berlin Berlin, reż. Wojciech Adamczyk
14:36Sztuka Berlin Berlin autorstwa Patricka Haudecoera i Geralda Silbeyrasa to komedia, która bije ogromną popularność we Francji. Dla podkreślenia tej wyjątkowości dodam, że w 2022 zdobyła dwie nagrody Moliera, czyli została doceniona najważniejszą francuską nagrodą teatralną. Na deski Teatru Współczesnego w Warszawie sztukę tę przenosi Wojciech Adamczyk, z jakim skutkiem?
fot. Marta Ankiersztejn
Akcja sztuki rozgrywa się dosłownie chwilę przed upadkiem Muru Berlińskiego, kiedy to jedna z par mieszkających po tej gorszej stronie chce przedostać się na Zachód. W tym celu Emma (Lidia Sadowa) dowiedziawszy się, że w pewnym mieszkaniu funkcjonariusza NRD-owskiej policji można zrobić podkop pod murem i zacząć nowe wspaniałe życie obmyśla plan zdawać by się mogło, że idealny. Zatrudnia się jako opiekunka matki oddanego służbie Wernera (Sławomir Grzymkowski) i angażuje w działania swojego ukochanego Ludwiga (Mariusz Ostrowski), aby ten sumiennie dzień po dniu pracował nad wspomnianym już podkopem. Przeszkód na horyzoncie brak, bo matka Wernera nie rusza się z łóżka, więc większość dnia spędza śpiąc, a gdy tylko zaczyna się wybudzać wystarczy zaśpiewać jej „Kalinka, Kalinka maja”. W trakcie jednak trwających prac okazuje się, że Werner zaczyna adorować Emmę, do jego rzeczonego mieszkania ma przyjechać tajemniczy Komandor Neptun (Krzysztof Wakuliński), a na dodatek wszystkie poczynania funkcjonariusza NRD-owskiej policji śledzone są przez „życzliwego” sąsiada. I tak zaczyna się spektakl z wartką akcją i szybko zmieniającymi się scenami. Rzeczy można, że sceny te są pourywane a częstotliwość ich cięć na pewno nie sprzyja oglądaniu.
Nie ulega jednak wątpliwości, że Lidia Sadowa w roli Emmy jest pozytywnym elementem całej tej układanki. Powierzenie jej głównej roli było strzałem w dziesiątkę, bo mam wrażenie że to właśnie dzięki niej ten spektakl stał na scenie na jakimś podłożu, a jego ramy po prostu się zgrabnie domykały. Na uwagę na pewno zasługują też role: Joanny Jeżewskiej, Leona Charewicza czy Sławomir Orzechowski dodając do tego spektaklu nie tylko dobrego aktorstwa ale również szczyptę humoru. Zapewne będą również przeciwnicy mojej teorii, bo patrząc po śmiechach na widowni ten spektakl po prostu się podoba i prawdopodobnie na długo zagości na scenie Teatru Współczesnego. Mnie jednak średnio bawią takie żarty jak i sama tematyka dzieła. Jest na tej scenie jakoś przaśnie i pretensjonalnie. Zwłaszcza kiedy tak popatrzy się na rolę Mariusza Ostrowskiego, który bardzo dobrze ten spektakl zaczyna a później po prostu staje się nieporadny, niedecyzyjny, nijaki. Wspomniana już akcja tak bardzo się zmienia, że łatwo pogubić się w tym co, kto, gdzie i kiedy. Co też łatwo da się wyczuć w zakończeniu sztuki Berlin Berlin, bo wygląda na to że tak naprawdę w tych wszystkich intrygach i kombinacjach pogubili się sami bohaterowie.
Z pewności spektakl ten mógł nabrać wieloznaczności i być sztuką łamiącą pewne schematy, dającą do myślenia, gdyby tylko czas i miejsce mogły pozostać tutaj uniwersalne. Jednak wydźwięk tego dzieła tak bardzo osadza nas w konkretnym czasie, co zresztą też zgrabnie pokazuje scenografia, że nie jesteśmy w stanie dostrzec w nim czegoś więcej. Dlatego pozostaje mu po prostu funkcja bawienia widza, którą ktoś albo kupi albo po prostu stanie po tej drugiej stronie.
autorzy: Patrick Haudecœur / Gérald Sibleyras
przekład: Barbara Grzegorzewska
reżyseria i opracowanie muzyczne: Wojciech Adamczyk
scenografia: Marcelina Początek- Kunikowska
kostiumy: Anna Englert
obsada: Lidia Sadowa (gościnnie), Mariusz Ostrowski, Sławomir Grzymkowski (gościnnie), Joanna Jeżewska, Kinga Tabor, Leon Charewicz, Sławomir Orzechowski, Krzysztof Wakuliński, Sebastian Świerszcz, Dariusz Dobkowski
0 komentarze