Goście Wieczerzy Pańskiej, reż. Tomasz Fryzeł
10:00W ramach festiwalu Nowe Epifanie na scenie Nowego Teatru oglądać możemy spektakl Goście Wieczerzy Pańskiej na podstawie filmu Ingmara Bergmana, o tym samym tytule. Spektakl w reżyserii Tomasza Fryzeła jest konfrontacją z niewiarą w Boga, metafizycznym rozważaniem nad tym w którą stronę człowiek powinien podążać, gdzie szukać ukojenia własnych problemów i w końcu jak odnaleźć się w codzienności. To sztuka przepełniona wieloma rozterkami, bólem który ciężko zwalczyć, szukająca lekarstwa na wypełnienie pustki, która człowieka wypełnia. Opowieść o straconych uczuciach i nadziei
/fot. Klaudyna Schubert/
Zaczniemy dość przewrotnie, bo od nabożeństwa które na dobrych kilka minut zdominuje scenę. W tym czasie mamy chwilę, aby bliżej poznać bohaterów spektaklu, wsłuchać się w ich cicho wypowiadane modlitwy, skupić na postawach czy wyrazie twarzy. Już wtedy dostajemy pewnego rodzaju ogląd na przedstawiane postacie, widzimy że coś tutaj jest nie tak. Słowa modlitwy więzną im w gardle i nie są wypowiadane jednocześnie, jakby każdy z nich potrzebował chwili na zastanowienie czy wierzy w to, co mówi. Po tym krótkim wstępie przychodzi czas na przestawienie bohaterów. Marta (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) to dojrzała (i jak sama o sobie mówi) wiejska nauczycielka, ateistka z kochającego domu, kobieta której odebrano szansę na miłość. Dlatego decyduje się wysłać list z wyznaniem uczuć do Tomasa (Mariusz Bonaszewski), lokalnego pastora.
Tomas z kolei, mimo sprawowanej funkcji przechodzi silny kryzys wiary. Jest postacią, która ma w sobie najwięcej pęknięć. Z jednej strony wie, że na pytania swoich wiernych powinien odpowiadać naukami Boga, z drugiej ma silną blokadę której nie jest w stanie przezwyciężyć. Pozostawiony sam sobie bije się z własnymi myślami, decyzjami i losem, który go czeka. Styka się z pozostałymi bohaterami w całkowitym rozedrganiu, próbując i nie dając rady. Jonas (Marek Kalita), od jakiego czasy myśli wyłącznie o odebraniu sobie życia. Ostatkiem sił szuka jeszcze ratunku, dla dobra żony i dzieci. Mimo, że w tym spektaklu jest go najmniej, jego historia najbardziej przygniata. Algot (Wojciech Kalarus), kościelny który cierpi na problemy z kręgosłupem. Swoje męki próbuje zagłuszyć czytając Ewangelie, szukając jakiegoś większego sensu nad życiem które wiedzie.
Z każdym słowem bohaterów upewniamy się tylko, że życie wystawiło ich na ciężką próbę, a oni pogubili się we własnych pragnieniach i samotności. Mówią o swoich problemach głośno, jednak to, co ich trapi najbardziej zostaje niewypowiedziane. Tego powinniśmy doszukiwać się między słowami. Dlatego też to, co dostajemy ze sceny potrafi mocno przeszywać widownie, bywa że i uwierać. Bo nie jest to spektakl najłatwiejszy w odbiorze. Pozbawiony akcji, w przeszywającej pustce scenografii skupia się wyłącznie na bohaterach i wypowiadanych przez nich słowach. Poznajemy ich historię od środka i tylko do pewnego momentu, całość musimy układać z fragmentów, które to dzieło nam przynosi. A te fragmenty nie są łatwe, bo mierzymy się tutaj z chorobami, odrzuceniem i totalnym pogubieniem. Losy tych ludzi zaś przeplatają się i łączą w osobie pastora. Zostaje on postawiony na środku sceny, jako ten który powinien dodawać otuchy swoją wiarą i ten który tę wiarę zatracił. Dlatego też wiara i jej brak stają się tutaj odskocznią do zupełnie innych tematów. Do próby zaspokojenia własnej samotności, tego poczucia że przecież coś gdzieś nas jeszcze czeka, że życie to tylko kolejny etap. Do próby odnalezienia się i odpuszczenia.
Tomasz Fryzeł stworzył na scenie dzieło, które w sposób umiejętny porusza największy problem współczesnego świata – poczucie pustki. Niby mamy wszystko, wszędzie możemy być, wiele osiągnąć i gdzieś dojść, jednak tutaj pojawia się wciąż jedno pytanie jak wyzbyć się tej pustki, która mimo wszystko nas przepełnia. Skąd wziąć na to siłę, jak żyć w społeczeństwie które tak wiele skrywa i tak mało mówi. Spektakl Goście Wieczerzy Pańskiej nie daje żadnych odpowiedzi na pojawiające się rozterki, nawet ich nie szuka, jest nastawiony na bohaterów i ich odczuwanie. To wszystko jednak dobrze współgra i daje nam pokaz niesamowitego aktorstwa, które w ciszy rozgrywa swój piękny, ale też bolesny pokaz. Aktorzy idealnie wtapiają się w tę jakże trudną scenografię, która pokryta jest wyłącznie białym płótnem (to co zaś na niej wyjątkowe zadzieje się dzięki reżyserii światła). Ta scenografia staje się po prostu czyśćcem, w którym można rozważyć własny los. Złapać chwilę oddechu na dalsze życia znoje.
na podstawie: Goście Wieczerzy Pańskiej Ingmara Bergmana
tłumaczenie: Alicja Karwas
reżyseria: Tomasz Fryzeł
adaptacja i dramaturgia: Piotr Froń
asystentka dramaturga: Marianna Cieślak
scenografia i kostiumy: Anna Oramus
muzyka: Nikodem Dybiński
reżyseria świateł: Klaudyna Schubert
produkcja: Anna Skała
identyfikacja graficzna: Studio Hekla
obsada: Mariusz Bonaszewski, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Marek Kalita, Wojciech Kalarus
0 komentarze